- Śpisz jak jakiś niedźwiedź.- usłyszałam rozbawiony głos.
- Mówiłam ci.- zaśmiałam się.
- Od kiedy masz racje?
- Zawsze ją mam.
- Tsa...
- Coś sugerujesz?- uwielbiałam się z nim droczyć. Jak byliśmy dziećmi nie było dnia bez takiego typu rzeczy. Gdy się wyprowadził brakowało mi go. Ha! Nawet bardzo. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Oczywiście, że nie.
- Dobrze. Nadal spać mi się chce.- ziewnęłam
- Całe życie byś przespała.
- No jasne.
- Jak zwykle moje przypuszczenia nie są błędne.
- No widzisz.
- Jak się spało?
- Idealnie. - mówiłam naciągając się.
- A jakieś plany na dzisiaj masz?
- O 14 wyciąga mnie irytująca osoba a ja musiałam się na to spotkanie zgodzić, a ty?- Tylko Kastiel potrafi mnie zdenerwować, roześmiać i zrobić tak, bym nie wiedziała jak odpyskować. Irytujący to trafne określenie, ale lepiej nie będę mu wspominać, że użyłam takiego określenia.
- Spotykam się ze starym znajomym o 14. Więc nie mam wyrzutów, że zostawiam Cię w ten cudowny dzień na pastwę losu.
- No popatrz! Ja tu cie bronie przed twoją dziewczyną a ty nic. - prychnęłam
- Skoro się zgodziłaś, nie może być aż tak źle.
- Nie mam pewności...
- Aż takie złe masz mniemanie o tym 'znajomym'?
- Skąd, po prostu nigdy nie ma pewności co ktoś zrobi.
- Różnie bywa.
- Właśnie...
- Dobra ja kończę. Żegnaj Boska.
- Pa.- uśmiechnęłam się. Telefon położyłam na biurku. Czując głód zeszłam do kuchni, w której siedziała Titi.
- Dzisiaj masz wolne?
- Tak. - odpowiedziała patrząc w gazetę.
- O 14 wychodzę, masz coś przeciwko?- zapytałam nalewając do miski mleka i wsypując płatki. Po tej akcji wolałam się zapytać, mimo że to nie miało nic ze mną wspólnego.
- Nie. Jesteś młoda, bałam się, że nie znajdziesz tu znajomych i całe dnie w domu będziesz siedziała.
- A jednak. - wzięłam się za jedzenie, międzyczasie rozmawiałyśmy na przeróżne tematy. Wtedy mi się przypomniało, że mam dowód na moją niewinność. Widząc go zaczęła przepraszać, że mi nie wierzyła. Byłam wdzięczna za taką wspaniałą osobę, w lepsze ręce nie mogłam trafić. Pozmywałam i poszłam się ubierać. Jako, że w mojej szafie goszczą w

Stalowe oczy wlepiały się w moje odbicie. Ciekawiło mnie po kim je mam, czy po mamie czy po tacie. Pewnie się tego nie dowiem, w końcu gdyby mnie chcieli to by nie oddawali....
Me rozmyślanie przerwał dzwonek do drzwi. Na wyświetlaczu pokazywała się godzina 13:50. Pewnie Kas. Wzięłam komórkę, ubrałam swoją ramoneskę i trampki. Za drzwiami stała oczekiwana przeze mnie osoba.
- Co tak stoisz? Idziemy czy nie?- odezwał się po chwili.
- Mnie się pytasz? To ty mnie wyciągasz.
- No to chodź.
- Idę. - zamknęłam drzwi a klucze schowałam do torebki i ruszyliśmy. Kastiel szedł z rękoma w kieszeni. Szliśmy cały czas prosto, a już dawno nie wiem gdzie jestem, gdyż tej części miasta nigdy nie odwiedzałam, przez co przysunęłam się bliżej Kasa. Ciężko było mi go dogonić, gdyż stawia dość spore kroki a jest dużo większy. W końcu cierpliwość mi puściła.
- To dowiem się w końcu, gdzie idziemy?
- Do mojego znajomego, dawno się z nim nie widziałem.- dziwne, że Enzo mi to samo powiedział, pewnie zbieg okoliczności.
- A ja tam po co?
- Coś mu tam wspomniałem, że mam dziewczynę.- zakrztusiłam się własną śliną a mój wzrok mówił "powiedz, że nie jest tak jak myślę, a jeżeli jest to masz przekichane"- No co?! Jedyna się nadawałaś!
- Czyli jako jedyna mam mózg?
- To też.
- To wyjaśnia, dlaczego nie zabrałeś Amber.
- Ona była by ostatnią osobą którą bym gdziekolwiek zabrał.
- Byłoby zabawnie.- wyobrażając sobie idącego Kastiela a na jego ramieniu uwieszona Amber. Ten widok by mnie rozbawił do łez.
- Zależy dla kogo.
- Dla mnie bardzo. - uśmiechnęłam się wrednie.
- Ej!- Szturchnął mnie łokciem.
- No co? - próbowałam się nie roześmiać.
- Masz wybujałą wyobraźnie, więc coś tam przy nim powymyślasz.
- Ucieknie zobaczysz.
- Dlaczego miałby?
- Sam powiedziałeś, że mam powymyślać.
- Ale aż tak?
- No nie wiem nie wiem. Daleko jeszcze?- marudziłam. Nie lubiłam nie wiedzieć gdzie idę, gdzie jestem, bądź ile zostało.
- Tyle ile powinno.
- No to nigdzie dalej nie idę.- zatrzymałam się w miejscu.
- A jednak. - Chłopak podniósł mnie na rękach.
- Kurde!- to jakieś fatum?
- No co? Ty nie używasz nóg, zrobię to za Ciebie.
- Jaki dobry. - mruknęłam. Ale musiałam przyznać, widoki były tu piękne. Mijaliśmy różne stoiska, budynki, drzewa i ławki, na której siedzieli młodzi ludzie.
- Inny być nie umiem.
- Wspomnę twoje słowa.
- Wspominaj do woli.- przewróciłam oczami. Jak ten człowiek działa mi na nerwy. Swoje ślepia wlepiłam przed siebie. Krajobraz był dość monotonny. Lampa, drzewo, ławka, lampa, drzewo, ławka. Jakieś dzieci bawiły się wśród liści a rodzice patrzyli rodzicielskim wzrokiem. Nie powiem zazdrościłam. Lecz można do tego się przyzwyczaić. Zmieniając temat, musiałam przyznać, że Kas dość silny jest, skoro mnie dźwiga i nie narzeka. A do lekkich nie należę. Zobaczyłam wyłaniającą się postać, która była tak ustawiona pod słońce, że nie mogłam rozpoznać kto to.
- To ten, bodajże brunet?
- Owszem.
- Widzę, że musiałeś jakąś porwać - Ten śmiejący się głos był mi bardzo dobrze znajomy. Z każdym krokiem byliśmy coraz bliżej a ja mogłam dostrzec twarz.
- Enzo...?! - Kastiel spojrzał się na mnie zdezorientowany.
- Hahahaha! Shadow! I to jest ta twoja 'dziewczyna'? Hahahaha!- tak to był Lorenzo, zaczął się śmiać jednocześnie trzymał się za brzuch
- Gdybyś powiedział, że to temu durniowi masz tłumaczyć to bym Ci powiedziała, że to mój przyjaciel. - zwróciłam się do Kasa
- ... -Kastiel.
- A więc to ten dręczyciel?
- Nie wcale.
- Dręczyciel? - Kastiel spojrzał na mnie z łobuzerskim uśmieszkiem.
- Przysięgam, ze cie uduszę. - powiedziałam bezgłośnie do Enza.
- Ile razy to już słyszałem?
- W tym roku? Po raz pierwszy. Kaziu puść mnie.
- Chętnie, masz ciężką dupe.
- No co ty nie powiesz. - postawił mnie na ziemie. - Enzo, skoro wczoraj chciałeś się tulić dzisiaj mam rozumieć też chcesz?
- Oczywiście.- Odparł z uśmiechem.
- No to misu.- otwarłam ramiona co musiało śmiesznie wyglądać.
- Emm... Nie przeszkadzam wam?
- Jak chcesz to też chodź.
- Czy ja Ci wyglądam na pedała?
- Wiesz Mnie nie pytaj- uśmiechnęłam się wrednie. Oj Kaziu, nie chcesz wiedzieć co o tym myślę.
- I teraz wiadomo, dlaczego powiedział dla zmyły, że ma dziewczynę.- zakpił Enzo.
-Hahahahhah- nie powstrzymałam śmiechu.
- A gdzie twoja?
- Od dzisiaj jestem wolnym - Otworzył ramiona - człowiekiem - I zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku.
- Jak to? - zapytałam
*Retrospekcje Enza*
*Wracamy do Shadow*
- Czyli Rozwód zakończony sukcesem?
- Tak.
- No! To teraz bez przeszkód możemy się napić - Spojrzeliśmy na Kastiela - No co?
- Nie chce wiedzie co teraz będziesz mówił jak się nachlasz.
- Już mówiłem, że to była jednorazowa akcja!
- Oczywiście. - wtuliłam się w Enza, a on mnie bardziej objął. Ciepły jest.
- To idziemy?- Kastiel jak zwykle nie miał cierpliwości.
- A gdzie mieliśmy iść?
- Ja już zaproponowałem.
- W sumie może być.
- Nie odpowiadam za jego poczynania oraz tachać do domu nie będę.
- Za to ja Ciebie mogę - Zaproponował Enzo.
- Znając tego - wskazałam na Kasa. - Schlejecie się w 4 trupy.
- Nie wiedziałem, że mamy do czynienia ze słabą głową - Enzo się zaśmiał.
- Pff... To była jednorazowa akcja co powtarzam kolejny raz, a zobaczymy, jaką wy macie.
- Nie piję- stwierdziłam. Jakoś nie ciągło mnie do tego, a po ostatnim spożyciu za dużej ilości alkoholu wczorajszy obiad zwróciłam, wolałam dzisiaj tego uniknąć.
- Abstynentka? - Kastiel głupio się uśmiechnął i lekko uniósł brwi.
- Nie i ktoś trzeźwy musi być- mówił za mnie rozsadek
- Przecież ja się nie spije - Enzo spojrzał w dół na mnie.
- Nie widziałam to nie wiem.
- Co za brak wiary.- Szturchnęłam go miedzy zebra.
- Titi jest dzisiaj w domu. - [ Tak Shadow szuka wymówki]
- Dobra, dobra.
- Chyba, że będziecie się jej tłumaczyli.- Teraz wiedziałam, że nie będą mnie nakłaniali.
- Nie sadzę, żebyśmy ją przekonali, tym bardziej po tej akcji z kuzynką Danielle.
- To macie odpowiedź
- No niech Ci będzie.
- To idziemy, czy zaczniecie się tu jeszcze całować? - Kastiel jest ewidentnie znudzony. Co on właśnie powiedział. Szok. Ale nie dam mu satysfakcji. Może żartować do woli.
- Zabawny jesteś. - sarknęłam
- Jest realistą z tego co zauważyłem - Enzo się wyszczerzył.
- Chyba optymistą. Za wesoło mu.
t- Ja i optymizm? Ciekawe połączenie.- zakpił
- Skoro bez pomocy używki masz kto wie jakie fantazje to źle z tobą.
- A skąd wiesz, że bez wspomagaczy? - Szatańsko się uśmiechnął.
- Fajki to norma. A co innego brałeś, to ja nie wie wiem- powiedziałam obojętnie.
- O jakie rzeczy ty mnie osądzasz?
- O takie jakie słyszysz?
- Ostatnio pyskata się zrobiła - Odparł do Enza.
- Ja tego nie zauważyłam.
- Ona pyskata? No co ty? - Zrobiłam minę aniołka.
- Widzisz. - skrzyżowałam ręce
- Pff.. On się nie liczy.
- Lysander też na pewno nie powie, że jestem pyskata. - Posłał mi zabójcze spojrzenie.
- A to nie dziwnie tak wcześnie pić? -Słuszna uwaga Enzo. Jeden z niewielu myślących w tym gronie. Co ja mówię?! Jego chwila sławy i tyle.
- Mnie nie pytaj. - odpowiedziałam.
- No niby tak. To gdzie idziemy? Do wieczora jeszcze troche.
- Możemy do mnie iść. Will nie powinien się obrazić.
- Mi tam odpowiada. - Stwierdził Kas.
- Prowadź panie - Odparłam w stronę Enza.
***
Jak się przywitać? Ohayou? Hello? Cześć?
Nie zastanawiajmy się nad tym.
Rozdział wyszedł znów z mnóstwem dialogów, jednak to jest jedynie ten rozdział i jego części.
To jest jedna z 2, 3 części. Nie wiem kiedy będą,gdyż muszę je jeszcze sprawdzić. [Ten i tak ma wiele literówek, błędów stylistycznych i ortograficznych.
Wybaczcie, że bez kolorów, ale chciałam to szybko dodać, bo tutaj mnie prawie TYDZIEŃ nie było.
No to chyba tyle.
Pozdrawiam :*.
Zażalenia przyjmuję w komentarzach :>.
1!
OdpowiedzUsuńJakim cudem!?! XD ( 2!)
UsuńO rany, rany jestem niepokonany XDDDD
UsuńMoże następnym razem ;*
Cudowny rozdzial
OdpowiedzUsuńTe texty
Wybacz ale dzisiaj krotko bo jestem bardzo zmeczona ;o
Pozdrawiam ;** <3
Dziękuję <3
UsuńPozdrawiam :*
4 XD
OdpowiedzUsuńNo fajny rozdział. ;D Ale mam nadzieje, ze nie bedziesz caly czas robila tyle dialogow. Lepiej jak sa opisy. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;)
Dziękuję, akurat po 15-stym będzie więcej opisów ;)
UsuńNic tylko czytać. Świetny rozdział. Świetne dialogi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Dziękuję :*
UsuńPozdrawaim
Super rozdział ;) Jak zwykle z resztą tylko pozazdrościć talentu ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny ♥♥♥