- Puść mnie.- w końcu się odezwałam.
- Jest ci tak źle? - wymruczał mi wprost do ucha.
- Owszem. - stwierdziłam szybko.
- Wedle życzenia, skarbie. - przez ostatnie słowo spadłam z łóżka. Sykłam z bólu, ponieważ leżałam na porozrzucanych śmieciach. - Wszystko kiedyś upada* nawet ty - zaśmiał się, widząc że nie wyszło mi to na dobre.
- Co ty nie powiesz? - mruknęłam zła pod nosem. Podniosłam się i poprawiłam bluzkę. Ten nadal się śmiał. - Skoro jest ci tak do śmiechu to możesz już zostać sam. - moje oczy ciskały w niego piorunami. Miałam już wyjść z jego pokoju, lecz złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie, przez co dzieliły mnie od jego klatki centymetry.
- Wczoraj mimo, że byłem pijany, pamiętam, że mi wybaczyłaś. - powiedział śmiertelnie poważnie. W mojej głowie krążyły pytania, jakim cudem pamięta- nie wiem. - Nigdy słów na wiatr nie mówiłaś.- i tu mnie miał. Nigdy nie mówiłam czegoś, czego nie jestem wstanie zrobić. Westchnęłam.
- Masz rację. - wymamrotałam. Czułam, że ma ten swój ironiczny uśmieszek. - Ale nie wyobrażaj sobie, że będzie tak jak dawniej. - nie odpowiedział mi, więc się odsunęłam na bezpieczną odległość. Dopiero po jakiejś godzinie zaczęliśmy normalnie rozmawiać na rozmaite tematy. Usłyszałam wtedy skomlenie na dworze.
- Czekaj, zaraz wracam- zwrócił się do mnie. Odpowiedziałam mu skinięciem głowy. Minęło może pięć minut, gdy do pokoju wleciał wielki pies. Przestraszyłam się nie na żarty. Zaczął na mnie szczekać co pobudziło mój lęk.
-Spokojnie.- powiedziałam cicho. Zwierze uroczo przekrzywiło głowę i podeszło do mnie. Delikatnie wyciągnęłam ku niemu rękę na co przybliżył swój pysk. Zaczęłam go delikatnie po nim gładzić a potem podrapałam za uszami. Zmrużył swoje oczka ukazując jaki jest zadowolony.
- Mój pies! - w progu stał Kastiel. - Czym go zaczarowałaś?
- Widocznie wie, że jestem aniołem i mnie już ubóstwia.- zaśmiałam się, natomiast pies spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem. - No dobra, dobra. - Właściciel czworonoga usiadł koło mnie i przypatrywał się moim ruchom. -Jak się wabi?
- Demon.
- Hm... widać, że ty wymyśliłeś. Pasujecie do siebie.
- Mam to uznać za komplement?- uniósł do góry brew.
- No nie wiem... - udałam, że się zastanawiam, lecz ten postanowił mnie łaskotać, szkoda, że nie mam łaskotek. Zaśmiałam się w duchu. - Skończyłeś już mnie obmacywać?- w mojej wypowiedzi było czuć wyraźny sarkazm. Zachowujemy się jak para dobrych znajomych, nie powinnaś tak się zachowywać. Zranił Lucy- karciła mnie podświadomość. Ale mu wybaczyłaś- odezwał się drugi głos. Zignorowałam je.
- Dziwne, każda ma...- powiedział cicho Kastiel.
- Ja jestem Shadow, taka jest jedyna w swoim rodzaju.- uśmiechnęłam się przebiegle. - Właśnie...- zaczęłam niepewnie. - Co robiłeś o piątej rano, schlany w trupa na ławce?
- Od baru, do baru. W domu była czysta, która poszła szybciej niż myślałem. Około trzeciej wpadł stary znajomy, który był w lepszym stanie niż ja. Miał ze sobą whisky, którą nad czwartą opróżniliśmy. Stwierdził, że mu gorąco i musi się przejść, ja chętnie poszedłem z nim. On wrócił do domu, bo miał po drodze. Ja się zmęczyłem, więc usiadłem sobie na ławeczce. Znalazł mnie Lysander, a resztę znasz. - mówił to tak chaotycznie, że ledwo cokolwiek zrozumiałam.
- Mhm. - spojrzałam na zegarek, który znajdował się na jego biurku. Wskazywał on 20:50... o nie... -Będę się zbierać, pewnie Titi się martwi.- wstałam.
- Podrzucę cię.- uśmiechnął się ironicznie.
- Przejdę się...
- To nie było pytanie. - ubrałam buty. Wyszliśmy na dwór.
- I niby czym...- nie dokończyłam, gdyż w garażu stał motor. - Nie sądzisz, że wejdę na to diabelską maszynę, to się grubo mylisz. - wycofałam się
- Masz nie gadaj. - rzucił w moją stronę kaskiem. Sam odpalił go i podjechał na ulicę.- Chodź. - wskazał za miejsce za sobą.
- Nie wejdę na to.
- Wchodzisz sama, czy mam ci pomóc? - niecierpliwił się. - Nie mów mi, że się boisz.- zakpił a równocześnie trafił w mój czuły punkt. Bałam się. Na chwiejących się nogach wsiadłam.
- Chwyć mnie w pasie.- rozkazał.
- Po co?
- Jesteś taka mądra czy tylko udajesz?- sarknął. - Chcesz nie spaść to się trzymaj. - wykonałam jego polecenie. Odjechał powoli, lecz po chwili się rozpędzał. Zamknęłam oczy. Wiatr powiewał moje włosy. Gdy poczułam, jak skręca mimowolnie go mocniej ścisnęłam.
-Wiem, że mnie uwielbiasz, ale mogłabyś mnie już puścić.- zaśmiał się z nutą ironii. Coś wtedy do mnie dotarło. On to specjalnie zrobił! Pacan jeden!
- Idiota. - mruknęłam. Zeszłam z motoru i oddałam mu kask.
- A co w zamian za podwiezienie? - zapytał z cwanym wyrazem twarzy.
- Dziękuję.- uśmiechnęłam się uroczo i popędziłam do drzwi. Ściągnęłam swoje buty i poszłam do kuchni, gdzie siedziała Titi.
- Gdzie tak długo byłaś?- odezwała się.
- Mieliśmy problem z pewnym kolegą, ale już jest okej.
- Na drugi raz informuj mnie gdzie jesteś. Martwiłam się. - spojrzałam na nią. Na jej twarzy malowała się troska.
- Dobrze. - puściłam jej delikatny uśmiech. Poszłam do pokoju. Posiedziałam chwilę przy książkach oraz umyłam się. Gdy zanurzyłam się w pościeli, od razu zmorzył mnie sen.
****
Przechadzałam się szkolnymi korytarzami. Nie wiedziałam co mogę porobić o tak wczesnej porze. Skomponowałam kolejną melodię, którą muszę koniecznie przegrać. Nim się spostrzegłam dobiegł czas pierwszej lekcji. Usiadłam z jakąś dziewczyną. Tak bardzo lubię języki, tak dzisiaj nie miałam na nie siły. Minęła dość powoli, lecz jakoś przeżyłam. Na dziedzińcu stał Kastiel, co było dla mnie dość sporym szokiem, ponieważ zazwyczaj przychodzi na późniejsze lekcje. Nie podeszłam do niego. Szłam sobie dalej korytarzami, gdy dostrzegłam coś brązowego. Podniosłam ten przedmiot. Okazał się nim brązowy notatnik. Otworzyłam go. Na pierwszej stronie było napisane starannym pismem " Lysander". Muszę mu go przy następnej okazji zwrócić. Zabrzmiał dzwonek kończący przerwę. W podobny sposób jak język minęła mi matematyka. Na przerwie poszłam do toalety. Nienawidziłam mieć rąk w kredzie. Ugh! Gdy dochodziłam do niej, usłyszałam szloch. Pobiegłam i zostałam tam nędzny widok.
***
Witam! Udało mi się zmontować szybki rozdzialik :).
Dedyk dla Li Jula <jak obiecałam>
Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Piszcie nowe postacie, potrzebne są xD
Pozdrawiam :*
Zapraszam także do komentowania, daje mi to wielkiego kopa do pisania- inaczej mówiąc większy przypływ weny.
*cytat z Darów Anioła "Miasto Szkła"
Rozdział świetny!Coby tu dalje napisać?A nie wiem!Czekam na next!Tym razem ci będę ciągle przypominać xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny!
Dziękuję :*.
UsuńHahah :D.
Dziękuję jeszcze raz.
Pzdr ;*
Jej w koncu moj dedykt:* Rozdzial Super xD Demon taki ulegly:D pan mogl by brac przyklad z tego stworka x Czekam na kolejny Pozdrawiam i zycze duzo duzo weny :**
OdpowiedzUsuńHahah :D, dziękuję ;*
UsuńPozdr
Super rozdział. Opowiadania wciągają tak, że chce się ciągle coraz więcej. Pozdrawiam i życzę weny :D
OdpowiedzUsuńDziękuję ;*
UsuńCoś o tym wiem, czasami nawet jestem tak zakręcona, że zapominam komentować.
Pozdrawiam :)
wybacz ze tak późno przeczytałam, lecz nie miałam neta, :p teraz muszę to po nadrabiać, !
OdpowiedzUsuńokej, piszesz ze potrzebujesz więcej postaci już się robi.!
hmm, ja wezmę się do pracy z postacią a ty weś się do jak najszybszego rozdziału.!
Dziękuję :D.
UsuńRozdział już w robocie, aktualnie mam 1/4 jak na moje oko, którą napisałam o 6 rano XD. Może uda mi się dzisiaj dodać, jak nie to jutro :).
Pozdrawiam
jest...!
Usuńhttp://tezyciowe.pl/memy/freddie.jpg
No swietnie i scena na motorze wymiata. Hahah. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuń