- Nogi mnie bolą. - po raz kolejny powtórzyłam towarzyszce, która próbowała mnie zabrać na zakupy.
- No, ale do Leosia nie jest daleko, proszęęę.- użyła swojego milutkiego głosiku.
- Nie dzisiaj. - odpowiedziałam stanowczo. Z robiła minę słodkiego szczeniaczka, który prosi o jedzenie. - No nie patrz tak. Na mnie to nie działa.
- Shadow, to parę kilometrów!
- Rozalia, zrozum...
- Okej, okej! Ale w przyszłym tygodniu idziemy na 5-cio godzinne zakupy!- powiedziała uradowana. No to się wpakowałam. - Właśnie, a co ci się stało w nogi? Lysander mi mówił, że wczoraj u niego byłaś.- poruszyła w dziwny sposób brwiami.
- Nie wiem o czym myślisz w tej swojej główce, ale on mi tylko opatrzył nogi, po tym jak kelner oblał mnie kawą.
- I mi o tym nie powiedziałaś, że cię Lysiek po kolankach macał!? [Olu, ten tekst mi tu idealnie pasował XD] - powiedziała nieco za głośno przez co uczniowie i sam nauczyciel się na nas patrzyli. Spłonęłam rumieńcem. - Evans i Bley, proszę się uspokoić, bo przeszkadzacie!- upomniał nas nauczyciel
- Dobrze! Będziemy rozmawiać głośniej!- podpowiedziała Rozalia na co została zgromiona wzrokiem przez nauczyciela. Klasa natomiast wybuchła śmiechem.
-Cisza!- krzyknął i wrócił do prowadzenia lekcji.
- Jak mogłaś mi o tym nie powiedzieć? - powiedziała udając obrażoną.
- Poszłam mu oddać koszulę...
- Jak to koszulę? Co wy...
- Roza! Słyszałaś, że jakaś dziewczyna się pocięła?- skinęła głową. - To ja ją znalazłam i musiałam zatamować krwawienie, a miałam do wyboru spodnie lub t-shirt
- On cię widział pół nagą?- wyglądała jakby jej oczy miały zaraz z orbit wylecieć. - Jesteście już tak daleko i nic o tym nie wiem?
- Nie rozmawiam z tobą. - walnęłam się w czoło na co ona się zaśmiała.
- Ale bynajmniej was do siebie ciągnie! - zaćwierkała.
- Roza...- spojrzałam na nią błagalnie. - To tak jakbym miała być z Kastielem, czyli zero wspólnego z rzeczywistością.
- Mówisz?- usłyszałyśmy obok siebie głos. Był to nikt inny niż Kastiel. Byłyśmy tak zajęte rozmową, że aż nie zauważyłyśmy, iż skończyła się ostatnia lekcja.
- Matka nie nauczyła, że się nie podsłuchuje?- warknęłam zła.
- Nie ma jej w domu. - mruknął niezadowolony.- Z resztą to ja powinienem być zły. Stwierdziłaś, że nie zadziała na ciebie mój urok osobisty.- zbliżył się na niebezpieczną odległość i szepnął mi do ucha:-Zapomniałaś, że parę lat temu się nie zdołałaś oprzeć?- nie patrzyłam na niego a i tak wiedziałam, że ma przyklejony na twarzy ten swój uśmiech. Odsunął się. - Więc nigdy koleżanko, nie mów nigdy. - spłonęłam tym razem krwistym rumieńcem.
- Co ci powiedział, że jesteś czerwona jak truskawka?
- Przypomniał przeszłość- odpowiedziałam sobie w myślach.
- Nieistotne. Chodźmy bo nas zamkną.- pociągnęłam ją w stronę wyjścia.
- Mi nie powiesz? - urażona szła parę kroków za mną. Westchnęłam.
- Po prostu przypomniał mi przeszłość. Kiedyś ci opowiem. - dopowiedziałam widząc, że otwiera usta.
- Jeju!- krzyknęłam gdy miałyśmy już wychodzić. - Spotkanie w klubie mam!
- To na co czekasz? Leć!- i tak też zrobiłam. Pomachałam jej jedynie na pożganie i już biegłam w stronę klasy, gdzie odbywały się spotkania. Weszłam do pomieszczenia. Zwykle panowała cisza i każdy się wzajemnie słuchał, ale dzisiaj tego nie mogłam powiedzieć. Każdy z kimś się kłócił a nigdzie nie widziałam Iris.
- Nie wierzę.- powiedział ktoś za moimi plecami. O wilku mowa. Próbowała wszystkich uspokoić na spokojnie, jednak nic nie działało. Stanęła na krześle i zagwizdała na palcach. Co wyglądało dość komicznie, gdyż od niektórych chłopaków była jedynie o pół głowy wyższa, gdy stała na krześle. Nim zdążyłam mrugnąć oczami a był porządek.
- Tak więc, za niedługo odbędzie się zbiórka pieniędzy dla sierocińca. Pani dyrektor chciała byśmy wybrali cztery osoby z naszego klubu, które pokażą swój talent publicznie.- temat był mi naprawdę bliski. Przez co zaczęło mi zależeć. - Dlatego też na kartkach piszecie kogo byście dali. Karteczki dawajcie tu. - wskazała na puszkę zapinaną na kłódkę. - Czas do jutra. A i żeby mi ktoś zaczął robić hałas a może nie wracać więcej na zajęcia.- powiedziała ze swoim uśmiechem. Był on naprawdę uroczy. Zagłosowałam na Alex, Jeremiego, Philipa i Mattew'a. Nigdy nie miałam w zwyczaju głosować na siebie. Wrzuciłam karteczkę i podeszłam do stojącego pianina. Z plecaka wyciągnęłam mój zeszyt i zaczęłam wygrywać melodię.
Wiele rzeczy musiałam poprawiać. Wiadomo, nie każdy jest Mozartem Ktoś dotknął mojego ramienia. Tym kimś okazał się Nataniel. Nie powiem, zdziwiło mnie to, gdyż od paru tygodni nie rozmawialiśmy.
- O cześć. - powiedziałam uprzejmie.
- Zapraszam cię do gabinetu pani dyrektor. - powiedział dość oschle. Natychmiast wstałam, zostawiając plecak w kącie.
- To też weź. - rzucił przez ramie i wyszedł. Zdezorientowana wyszłam z sali i małymi kroczkami podążałam za Natem. Nie wiedziałam o co chodzi, ani dlaczego jest na mnie zły.Weszliśmy do klatki. Bo inaczej tego nazwać nie mogłam. Stała w nim rozpłakana Amber, dwaj mężczyźni i pani dyrektor.
-Usiądź. - rozkazała pulchna kobieta. - Pewnie zastanawiasz się dlaczego zostałaś wezwana. Otóż panna Brown przyniosła do szkoły drogocenną pamiątkę rodzinną. Twierdzi, że to ty ją ukradłaś.
- Nie rozumiem. Po co miałabym to robić?
- Nie dość, że złodziejka, to jeszcze pyskuje!- zbulwersował się jeden z mężczyzn.
- Spokojnie panie Brown- próbowała go uspokoić.
- Musimy przeszukać twój plecak. - odparł drugi.
- Jakim prawem?- zirytowałam się. Kątem oka dostrzegłam jak dyrektorka kiwa głową do niego.
- O to nakaz.
- Jaki nakaz?- zaczęłam się denerwować. Oskarżali mnie o kradzież. Nauczono mnie, że to okropna rzecz i nie zamierzałam porzucać tej reguły. Wzięłam pismo do ręki. W mieście, w którym obecnie mieszkam, potrzeba właśnie takich dokumentów. "Zezwolenie na przeszukanie osobistych rzeczy Shadow... ". Tyle mi wystarczyło. Oddałam pismo i położyłam plecak na stole. Mężczyzna zaczął mi go dokładnie sprawdzać. Między książkami, w książkach, kieszeniach. Lecz nie patrzyłam na to, patrzyłam w pięknie zmieniający się krajobraz.
- Znalazła się zguba!- popatrzyłam zdziwiona. W ręce trzymał pierścień. I to nie byle jaki. Miał niebieski kamień. Nie znam się na nich, ale wydawał się jakby kosztował fortunę.
- Nie wiem jakim cudem znalazło się to w moich rzeczach, ale tego nie ukradłam!- broniłam się.
- Sieroty z domu dziecka zawsze kradną. A tu jest żywy dowód. Nie wiem co Mary widziała w adoptowaniu takiego czegoś.- wskazał na mnie. Auć bolało. Czułam jakby milion igieł się we mnie wbijały.
- Wszystkich pan wrzucił do jednego worka. Nie wie pan jak to jest, więc niech się pan zastanowi jak to jest! Niczego nie ukradłam, bo się tym brzydzę. Zarówno takimi, jakim jest pan!- wykrzyczałam. Podniósł rękę, jakby zamierzał mnie uderzyć.
- Spokój!- krzyknęła dyrektorka.- Shadow, zaraz po ciebie przyjedzie twoja opiekunka prawna. Wtedy pomyślimy nad rodzajem kary.
- Rodzajem kary? Ja tego tak nie zostawię! - wyszedł trzaskając drzwiami. Zaraz za nim podążyła Amber patrząca na mnie gardzącym wzrokiem.
- Ale to naprawdę nie ja... -tłumaczyłam się dalej.- Znalazła się zguba!- popatrzyłam zdziwiona. W ręce trzymał pierścień. I to nie byle jaki. Miał niebieski kamień. Nie znam się na nich, ale wydawał się jakby kosztował fortunę.
- Nie wiem jakim cudem znalazło się to w moich rzeczach, ale tego nie ukradłam!- broniłam się.
- Sieroty z domu dziecka zawsze kradną. A tu jest żywy dowód. Nie wiem co Mary widziała w adoptowaniu takiego czegoś.- wskazał na mnie. Auć bolało. Czułam jakby milion igieł się we mnie wbijały.
- Wszystkich pan wrzucił do jednego worka. Nie wie pan jak to jest, więc niech się pan zastanowi jak to jest! Niczego nie ukradłam, bo się tym brzydzę. Zarówno takimi, jakim jest pan!- wykrzyczałam. Podniósł rękę, jakby zamierzał mnie uderzyć.
- Spokój!- krzyknęła dyrektorka.- Shadow, zaraz po ciebie przyjedzie twoja opiekunka prawna. Wtedy pomyślimy nad rodzajem kary.
- Rodzajem kary? Ja tego tak nie zostawię! - wyszedł trzaskając drzwiami. Zaraz za nim podążyła Amber patrząca na mnie gardzącym wzrokiem.
- Miałaś czas na swoją obronę. - skróciła moją wypowiedź. Siedziałyśmy w ciszy. Cały czas analizowałam zaistniałą sytuację. Nie mogłam sobie nic przypomnieć. Wtedy drzwi otworzyły się z hukiem.
- Dzień Dobry pani. Mary Smith.- podała kobiecie rękę.
- Jak już pani mówiłam, Shadow została osądzona o kradzież, było to trafne, gdyż w jej plecaku był pierścień. Chciałabym z panią omówić karę dla Shadow.- Mary jedynie dziwnie na mnie się popatrzyła.
- Dobrze.
- Postanowiłam, że będzie odbywać prace na rzecz szkoły. Oraz będzie korepetytorką panny Brown. Zgadza się pani na to?- byłam w środku załamana. Nikt mi nie wierzył. Nikt.
- Oczywiście.- odparła i pojechałyśmy do domu. Próbowałam ją przekonać, lecz żadne argumenty nie działały.
- Szlaban na komórkę, wychodzenia z domu, prócz szkoły!- powiedziała zdenerwowana. Oczywiście, wcześniej usłyszałam. Wiedziałam, że czuje się mną zawiedziona. Cóż mam zrobić, skoro jestem niewinna?.
- Dobrze.- z miną skazańca poszłam do pokoju.
Usiadłam na parapecie i spuściłam nogi. Byłam wykończona a moje myśli nie dawały mi odetchnąć. Wtedy mnie olśniło.
Poszłam pod prysznic. Wykonałam toaletę. Przykryłam się kołdrą po same uszy i poszłam spać z połową rozwiązanej zagadki.
***
Witam Was!
Jest po 01, a ja skończyłam dla Was pisać rozdział. Cieszmy się ^^.
Pewnie wchodząc tu, zauważyliście, że coś się zmieniło. Podpowiem Wam! Wygląd bloga.
Nie chciałam jakiegoś wyimaginowanego, więc stworzyłam taki.
Dajcie swoje opinie odnośnie wyglądu, jaki i rozdziału.
Dzisiaj starałam się napisać dużo dialogów, lecz nie wiem czy to mi wychodziło.
Rozdziału Wam nie obiecuję, gdyż już w ten piątek zaczyna mi się katorga z testami.
Ale, jak to ja pewnie coś dodam.
Dziękuję za przeczytanie oraz zapraszam to komentowania.
Pozdrawiam :*
1!
OdpowiedzUsuńW minute publikacji! ^o^
Hahahah ;D
UsuńTak więc rozdział jest świetny ^o^
UsuńMój tekst ;D
Trochę mi trudno uwierzyć, że nawet Mary jej nie wierzyła. A dyra i policjant nie powinni mówić o tym, że Shadow jest adoptowana przy Amber, Natanielu i ich ojcu.
Czekam na next :3
Pozdrawiam Ileśnaścioraczko i składam polipy w ofierze :v <#
Jak już pisałam, skojarzyło mi się z Rozalią xD
UsuńPostanowiłam zrobić chwilę zwątpienia, gdyż nie zawsze jest kolorowa.
A z policjanta chciałam zrobić ten no, takiego złego xD
Dziękuję bossie ^^.
Pozdrawiam ;*
Super siostro ^^ Weź częściej wstawiaj....
OdpowiedzUsuń-Eh...Dlaczego wszystko co dobre, musi być takie krótkie?- stwierdziłam ze westchnienem grzebiąc w laptopie
-Nie wiem jak ci teraz odpyskować...- młoda również westchnęła i padła obok mnie na łóżko
-Też masz dzisiaj kompletny zanik weny?
-Yhym.
-Próbowałaś z ciastkami jagodowymi?
-Tak, nic nie działa. A ty z lodami?
-Wrąbałam pół opakowania na poczekaniu. Tylko mnie gardło rozbolało.
-Beznadzieja...
-Ja dziś rozdziału nie pisze. jak w takim stanie wezmę się za pisanie to będzie katastrofa a nie rozdział.
-Racja. Spać mi się chce...
-Boli mnie głowa i nie mogę spać. Senny reflektor teren przeczesuje. Światło to, jak ja dobrze znam. Nigdy nie gaśnie ktoś ciągle obserwuje...
-Był inny sens tej piosenki.
-Wiem. Ale to że mnie boli głowa i nei mogę spać akurat się zgadza.
-Te, jedziesz jutro na wycieczkę?
-To matematyczne łamanie głowy o północy?
-Nooo...Wszystkie klasy gimnazjum jadą.
-No nie wiem. Muszę napisać rozdział na piątek. Czyli musiałabym dziś zacząć, a jutro skończyć przed 19.
-Jakby co przyniosłam ci zgodę.- dała mi jakąś kartkę
-Dzięki.
-Znów coś piszesz?
-Yhym. Notuje to o czym gadamy.
-Znów?
-Nooo...
-A co czytałaś?
-"Help me retrieve love", o SF
-Kogo?
-Emili Yasminne Bley
-Oooo...Ona akurat ma fajne. Wathewa i jeszcze trzy jakieś tez niezłe.
-A mój?
-Ja zawsz ebęde największą fanką.- przytuliła sie do mojego ramienia
-Te, młoda. Wszystko w porządku?
-Głowa mnie boli...
-I najprawdopodobniej masz gorączkę bo bredzisz.
Eh...Świetna robota Emi @-@ Czekam na kolejny. Idę sobie w kimę.
O kurwa *Kaszle*. Czytam i krztuszę się miętą...
UsuńJak młoda się do Ciebie przytula i nie pyskuje to coś z nią jest... Czy my to mamy zrozumieć, że ona nas czyta? XD
Boli mnie głowa i nie mogę spać. Senny reflektor teren przeczesuje. Światło to, jak ja dobrze znam. Nigdy nie gaśnie ktoś ciągle obserwuje. Nie wiem czy. Wjebie jej. Czy nie wjebie. [...] XDDDDD Pamiętam jeszcze XD
Wspomóc polipami z weną, albo jakieś coś na poprawę humorku? :<
Branoc Werka :*
Jezu, dwie pochwały :o.
UsuńWłaśnie, dołączam się do pytania Oli. xDDD
I tq w ogóle to uwielbiam wasze rozmowy, od razu humor lepszy :")
Dziękuję z całego serduszka!
A i zapomniałabym xDD. Coś wiem o bólu głowy, bo mnie też bolała, ale na szczęście paracetamol mi pomógł.
Kolejny postaram się jak najszybciej dodać.
Idę dalej wkuwać. Dobranoc :*
PS: Daj Olu te polipy xD
Suuuupcio. Wyszło extra, zresztą jak zawsze :D. Pisz szybko następny rozdział bo chcę więcej :D
OdpowiedzUsuń:*
Ojejku, czuję się doceniona. Hahah, dziękuję :*
UsuńPiszę a wena sprzyja, bo humor mi się nie udziela >.<
Dobranoc :*
Pozdr
Spóznila. Sie !!!
OdpowiedzUsuńWybacz, ale jestem po uszy zawalona ;(
Rozdzial swietny
O co chodzi z tym pierscieniem
Mialam ochote przywaluc temy facetowi -.-
Pozdrawiam i zycze weny ;**
Rozumiem Cię całkowicie :).
UsuńA to już niebawem.
Zły facio xD
Dziękuję: *.
Pozdrawiam ;**
Hmm. ..mam nadzieje ze nasza bohaterka rozwiąże te zagadkę .!
OdpowiedzUsuńWszystko się okaże :)
Usuń