poniedziałek, 20 lipca 2015

Rozdział 17

Po omówieniu wszystkiego z Kasem poszłam na lekcje. Powiedział mi jeszcze o tej próbie, ponieważ sobie zapomniał o sms'ie. Oczywiście nie  obyło się bez mojego wrednego komentarza odnośnie jego pamięci. Tak wiem, jestem okrutna. Niestety, mnie nie zmieni. Gdy rozbrzmiał dzwonek głoszący rozpoczęcie lekcji .  Weszłam grzecznie do sali i usiadłam w pierwszej lepszej ławce. Matematyka... Za co mnie los skarał? Wyciągnęłam zeszyty a swój wzrok wlepiłam w tablicę, na której już nauczyciel coś zapisywał. Z  uwagą zaczęłam wszystko zapisywać, taka mała odmiana. Słuchanie tego wyjdzie mi na dobre, mimo że nie znoszę tego przedmiotu. Usłyszałam dźwięk głoszący mijające lekcje, co było dla mnie szokiem, gdyż dopiero co się lekcja zaczęła. Spojrzałam na odmierzacz czasu. Minęła. Nigdy bym nie powiedziała, że zleci mi lekcja,  a w szczególności ta cała czarna magia. Dobra, skończyłam, bo ekscytuję się tym jakby było to coś niezwykłego. Co prawda to jest... agh. Koniec. Wyszłam na korytarz. Na porządku dziennym był ten hałas i tyle osób, ale nadal do tego nie zdążyłam przywyknąć. Przeciskając się pomiędzy osobami odnalazłam swoją szafkę, ale widząc pewną osobę postanowiłam zahaczyć ją później. Szedł z przeciwnej strony więc poczekałam aż dojdzie.
- Cześć Nat. - odezwałam się pierwsza. Zero reakcji. Po prostu sobie odszedł. Nie dam mu za wygraną. Podążyłam za nim. Będąc wystarczająco blisko położyłam mu rękę na ramieniu.
- Poczek...- urwałam. Popatrzył na mnie a następnie zrzucił moją rękę z malowaną odrazą na twarzy. Cofnęłam się. Nigdy nie pomyślałabym, że tak się zachowa. Zabolało... Odwróciłam się i wzięłam z szafki to co chciałam i poszłam pod klasę na kolejne męczarnie.


Dwie lekcje tego samego przedmiotu pod rząd są naprawdę wyczerpujące. Zwłaszcza, gdy siedzą dwie gaduły obok siebie. Mimo tego ich uwielbiam. Mając 15 minut wzięłam książkę, którą obecnie czytam i poszłam sobie usiąść na ławeczkę.Wszystkie były zajęte prócz jednej. Zawsze było na niej pusto, ponieważ była stara, poniszczona, połamana. Taka niechciana... Przypadła mi do gustu. Usiadłam w bezpiecznym miejscu i pogrążyłam się w lekturze. Do czasu...
- Tak myślałam. Tacy jak ty pasują do podobnych do siebie rzeczy.- usłyszałam damski kpiący głos. Podniosłam głowę i spojrzałam niewzruszona.
- Nie możesz się obejść bez szukania mnie?- wróciłam do czytania.
- Za wielką radochę sprawia mi uprzykrzania ci życia. Mówiłam. Zostaw Kastiela w spokoju.
- I co jeszcze? - nie odrywałam wzroku od tekstu, mimo, że był utkwiony w jednym wyrazie. Widząc moją reakcje, zła zabrała mi książkę i rzuciła w krzaki. Popatrzyłam na nią z pogardą.
- Czego ty chcesz?
- Odwal się od niego wreszcie.
- Nie. - powiedziałam twardo. - Kastiel to mój przyjaciel i nie masz prawa mi zabraniać. Nie wszystko się kręci wokół ciebie, księżniczko. - mina jej zrzedła.
- Nie wiesz do kogo mówisz! Połowa szkoły cię nienawidzi. Mało ci? Mam wiele asów z rękawie, więc na twoim miejscu bym uważała. A i z tego twojego badziewia  już nie będzie. - zaśmiała się i odeszła kręcąc tym swoim zołzowatym tyłkiem. Ja natomiast wzięłam za szukanie książki. Miała ta wstrętna ugh! racje. Była cała w błocie. Przez to, że wczoraj całą noc lało... Zabiję ją... Była tak pochlapana, że nie była do użytku. Uduszę, poćwiartuję i powieszę. Ech... Wzięłam i wyrzuciłam moje maleństwo  przy pierwszym lepszym koszu i poszłam na kolejną dawkę wiedzy.

Wyobraźcie sobie, że ma coś innego na sobie. 
Po skończonych lekcjach wyszłam nie czekając na nikogo. Byłam zbyt bardzo zła jak i smutna by z kimkolwiek rozmawiać. Ściągnęłam swoją bluzę, gdyż było dość ciepło. Szybkim krokiem zmierzałam coraz mniejszą odległość do domu. Gdy już pod nim byłam odetchnęłam z ulgą. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Był piątek, co można robić w piątek oprócz lenienia się? Wpadł do głowy pewien nikczemny pomysł. Wzięłam pieniądze i poszłam do pobliskiego sklepiku. Kupiłam to co było mi potrzebne i zabrałam się za realizację. Po niecałych dwóch godzinach było gotowe. Słysząc dźwięk zabrałam z piekarnika ciasto, które potrafię robić tak by nie spalić kuchni. Czując ten czekoladowy zapach od razu poprawił mi się humor. Tak niewiele mi potrzeba. Poczekałam chwilę aż ostygnie i zabrałam się za jedzenie. Tsa.. opycham się a za dwa miesiące będę narzekać, że przytyłam. A tam! Żyje się raz.
Zostawiłam kawałek Titi, pooglądałam jakiś denny film, pamiętając o mojej cudownej książeczce. Aż się łezka w oku kręci. Gdy był bliski wieczór poszłam się odprawić na wieczór i położyłam się a następnie w krótkim czasie usnęłam. Może i dobrze. Zakończyłam ten felerny dzień a jutro i tak trzeba wcześnie wstać.

***
Tak  na krótko... Dlaczego? Bo ten rozdział taki miał być. 
Mam nadzieję, że nie będziecie na mnie wściekli.
No to ten no :* 
Pozdrawiam

Każdy komentarz motywuje mnie do napisania jak najszybciej rozdziału. Dla ciebie to tylko pięć a mnie to niesamowicie cieszy.

środa, 15 lipca 2015

Rozdział 16

Otworzyłam niepewnie oczy. Poklepałam nimi chwilę, by się przyzwyczaiły do światła. Spojrzałam na zegarek. Niemożliwe... Zamrugałam ponowie, aby upewnić się, że to nie sen oraz ponownie przeniosłam wzrok na zegar. To nie był sen. Świetnie. Urządzenie do odmierzania czasu wskazywało 10:15. Czyli dwie lekcje mi przepadły. Wstałam jak oparzona i ubrałam pierwszą lepszą bluzkę i spodnie. Nic szczególnego, zwykły czarny zestaw. Włosy przeczesałam jedynie szybko szczotką oraz w ekspresowym tempie wykonałam  poranną rutynę. Do plecaka wpakowałam wszystko jak leci i zbiegłam po schodach. Titi siedziała z gazetą w ręce co oznaczało, że ma na drugą zmianę. O tym kiedy indziej. W celu zaoszczędzenia czasu ubrałam moje jedyne baleriny i wybiegłam z mieszkania. Oczywiście jestem taką gapą, że potrąciłam co najmniej 5 osób, lecz wtedy mało mnie interesowało, ponieważ moja kondycja nigdy nie była ani nie będzie dobra. Ale tym razem udało mi się przybiec w ciągu 8 minut. Trzeba zapisać w kalendarzu, o ile nie zapomnę. Wleciałam do szkoły jak burza,  wzięłam z szafki potrzebne książki. Niespodziewanie poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Była niewiele wyższa ode mnie. Miała jasno rude włosy i błękitne oczy.
- Shadow tak? Zebranie klubu muzycznego na tej lekcji.- powiedziała dość niewyraźnie. Sądząc po akcencie musiała nie pochodzić stąd.
- Dzięki. - odpowiedziałam a wtedy zadzwonił dzwonek na lekcje.
- Jestem Youko.- powiedziała dość cicho, a jej twarz była schowana za kaskadą włosów.
- Moje imię znasz. - zaśmiałam się i poszłam w stronę klasy, gdzie zawsze się odbywały zajęcia, a ta dołączyła. - Też do klubu?- kiwnęła głową. - Nigdy wcześniej cię nie widziałam...
- Bo od wczoraj dołączyłam. Irys jest moją daleką rodziną. Pochodzę z Rosji i jeszcze nie bardzo umiem tutejszy język. - jednak miałam racje.
- Och, rozumiem cię. Sama nie jestem stąd, ale język umiem biegle, gdyż od podstawówki go szkolimy. - uśmiechnęła się na to delikatnie. Nacisnęła klamkę i weszłyśmy do środka. Byli tam wszyscy, bynajmniej tak mi się wydaje, członkowie klubu.
- Skoro wszyscy już są, możemy zaczynać. - powiedziała Irys. - Wiem, że wyniki miały być wcześniej, ale były pewne komplikacje. Po podliczeniu głosów zostały wybrane trzy osoby, jest to Christina, Anabell i Sh... Lukas. Próby będą odbywały się tutaj, więc spotkania do koncertu odwołane. - po tej wypowiedzi zaczęli wszyscy wychodzić. Ja nadal stałam jak wbita w podłogę. Chciałam tak bardzo pomóc a wyszło jak zawsze. Moja twarz nie wyrażała żadnych emocji. Byłam wyprana z uczuć, patrzyłam się przed siebie. Mój cały świat został podłamany. No dobra... trochę przesadziłam, ale bardzo mi na tym zależało. W mojej głowie zaczęły nachodzić wspomnienia porażek, lecz to nie była porażka... W każdym razie, nieważne. Przez to wszystko nie słyszałam, jak ktoś wchodzi, rozmawia i inne tego typu rzeczy. Czułam się jakbym kompletnie ogłuchła.
- Ej! Wiedźmo! - te dwa słowa wytrąciły mnie z tego okropnego stanu. Natychmiast spojrzałam na właściciela wypowiedzianych słów. No tak, któż by inny użył tego określenia jak nie Kastiel. Spojrzałam na niego wzrokiem, który mógł to by zabił.
- Kastiel, nie mówi tak się o osobnikach płci pięknej.- Lysander starał się na poważny ton lecz nie bardzo mu to wyszło.
- Śmiejcie się, póki możecie.- zabrzmiało to dość psychopatycznie. Brakowało mi jeszcze psychicznego uśmiechu.
- Dobra, dobra. Mamy pewną propozycje.- powiedział Kastiel.
- Zamieniam się w słuch.
- Zacznijmy od tego, dlaczego nie możesz grać.
- Ale...
- Zostałaś wybrana, ale pani dyrektor, nie pozwoliła mi cię dopuścić ze względu tej sprawy z Amber.- wtrąciła się Irys.
- Nam zawsze brakowało pianisty, dlatego zapytaliśmy Irys kto najlepiej gra z kółka i wpadliśmy na pewien pomysł.- powiedział Lysander.
- Chcielibyśmy cię w naszym zespole.- Kas jak zwykle bezpośredni. Moje oczy natomiast rozszerzyły się ze zdziwienia.
- Oczywiście jeśli chcesz...
- Że ja?- zapytałam zdziwiona.
- Nie ta za tobą.- sarknął Kas.
- Nie mam talentu.
- Nie gadaj głupio, dobrze wiesz, że grasz najlepiej.- stwierdziła Irys. Westchnęłam.
- Dobrze... zgadzam się.
- Próba pojutrze o 16. Dokładne namiary wyślę ci esemesem. Dobra, ja spadam. - Kas popatrzył na zegarek i  wyszedł. Po ustaleniu kolejnych ważnych rzeczy poszliśmy w ślady czerwonowłosego.
Otuliłam się szczelniej swetrem, którym miałam na sobie. Było dość zimno. Bo po co było grubiej się ubrać, nie? Wracałam przez park, zresztą jak zwykle. Uśmiechnęłam się pod nosem, gdy pożółkły liść spadł mi na głowę. Wzięłam go do ręki i zaczęłam go obracać w rękach. Poczułam coś, a raczej kogoś za plecami. Dalej obracałam liść, ta osoba oparła swoją głowę na mojej i położyła mi ręce na ramiona.
- Cześć - Szepnął mi do ucha, a kątem oka zauważyłam jego uśmiech.Aż podskoczyłam, gdyż się tego nie spodziewałam.  -
- Nie atakuj mojego ucha. - ugh, te głupie zaróżowione policzki
- Czy ja kogoś atakuję?
- Moje ucho.- uśmiechnęłam się
- Przeżyje.
- Pfff.- pacnęłam go liściem w ramie.
- Ejejej! Mówiłem coś o ramieniu.- zaśmiał się.
- Dobra, dobra.- przewróciłam kolejny raz liść w rękach. -  I tak się cieszę, że nie przyszło Ci nic głupiego do głowy. - czy ja to powiedziałam na głos?
- To czy przyszło to jedna sprawa, to co zrobiłem to druga.
- I tak mi nie zdradzisz co ci po głowie chodzi.
- Tak już bywa.
- Niestety.
- Gdzie szłaś? To znaczy gdzie idziemy?
- Zmieniaj temat, zmieniaj. Zapamiętam sobie. Wracam do domu, a Ciebie gdzie wiało?
- Wmawiaj sobie. Czyli idziemy do Ciebie.
- Będzie działało to w dwie strony. I znowu się wynudzisz za wszystkie czasy- Droczenie się z Enzem to czysta przyjemność. W dzieciństwie przerodziło by się to w kolejną kłótnie, ale teraz wolałam tego uniknąć. Wiatr rozdmuchał moje włosy, jednak nie bardzo się tym przejęłam, w końcu nic na to nie poradzi a włosy tak czy siak mam rozdmuchane. Zresztą zawsze uwielbiałam wiatr. Podobnie jak deszcz. Jestem osobą, właśnie jaką jestem... Nieprzewidywalna? Wybuchowa? Wiele słów określa moje cechy, a chyba bardziej moje wady, których jest dużo. No cóż. Nikt nie jest idealny. Tak się pocieszam. Spojrzałam na otaczający nasz krajobraz. Kolorowe liście na chodniku i już mało zielonej trawie. Łyse gałęzie, zimy wietrzyk i słabe słoneczko. Dwoje młodych ludzi stojących na środku parku. Scena niczym z komedii romantycznej. Brakowało jeszcze tego tęsknego spojrzenia zakochanych i czułego pocałunku. Tylko w tym wypadku była to dwójka upierdliwych dla siebie przyjaciół. Z moich rozmyślań wyciągnął mnie głos mojego towarzysza. 
- Z tobą Boska, nie da się nudzić
- Mówisz? Nawet przyjdę, zacznę czytać książkę i zamknę się na świat,  to nadal nie będziesz się nudził? - uniosłam brew.
- A co przed chwilą powiedziałem?
- To też sobie zapamiętam. Bo wiesz jakim ja molem książkowym jestem. - uśmiechnęłam się złośliwie.
- A powiedzieć Ci coś?
- Słucham cię uważnie. - Znowu nachylił się nad moje ucho. Pierwsze co przyszło mi teraz do głowy, to że zrobi to co ostatnio.
- Lepsze to, niż zakupy z Danielle - Wyszeptał. A mnie znów przeszedł dreszcz i pewnie się zarumieniłam. Odepchnęłam go delikatnie ramieniem.
- Ciesz się,  że nigdy ich nie lubiłam.
- To idziemy, czy chcesz się mnie pozbyć? - Zrobił minę zbitego psa. Wiedział, że to zawsze działa.
- Jesteś okropny. Chodź. - pacan, używa chwytów poniżej pasa. Wyszczerzył się, ale szybko zmienił wyraz twarzy.
- Ja okropny? Od kiedy?
- Od kiedy umiesz te oczy. 
- Od zawsze je umiem. Po prostu urodziłem się z darem przekonywania. Ale ty i tak od zawsze mnie uwielbiasz - Z uśmiechem zarzucił na mnie ramie. Tak, teraz wyglądamy na parę, zresztą jak zwykle. Ale ani mnie, ani jego nie interesowało jak to wyglądało.
- Tsa i może mam ołtarzyk na biurku?
- Nie zauważyłem, pewnie nie trzymasz na widoku, żeby Kastiel nie był zazdrosny. Nigdy nic nie wiadomo co masz w szafie.
- Niby o co miałby być zazdrosny? A do szafy to będziesz mógł zaglądać swojej żonie.
- Z nim różnie bywa. A co do żony, tu można dyskutować... 
- To ma jakieś ukryte dno?- popatrzyłam na niego podejrzliwie.
- Wszystko je ma, Boska.
- Chętnie je posłucham.
- Może kiedyś.
- A to mi sugerujesz, że mam tajemnice.- nawet nie zauważyłam kiedy zaczęliśmy iść.
- Ja? Przed tobą? Nigdy!
- Niech Ci będzie, że wierzę.
- Jak możesz wątpić?
- Nie wiem co się kryje pod tą czaszką.
- Ranisz...
- Zdradzisz jedną myśl?- spojrzałam na niego wyzywająco.
- Nie mam jakiej. Jesteś niczym wykrywacz. No może jedna, ale to w swoim czasie.
- Bo to ja.- wzruszyłam ramionami. Lorenzo nic nie odpowiedział i szedł obejmując mnie ramieniem. Objęłam go w pasie i się przytuliłam. Przez całą drogę milczeliśmy. Gdy znaleźliśmy się pod domem. Wyciągnęłam kluczę i weszliśmy do środka. Oczywiście mój przyjaciel nie byłby sobą, gdyby nie napadł mnie w moim własnym pokoju. Tylko on i teraz Kazik wie gdzie są moje łaskotki. Po pięciu naprawdę długich minutach mnie puścił napojony moimi błaganiami. Wstrętny, ale jak to mówią i tak go uwielbiam. Łapałam łapczywie oddech, a gdy moje serce przestało wybijać dzikie rytmy powiedziałam:
- Rozpocznij jakiś mądry temat.
- Mądry temat powiadasz? To może...- zastanowił się.- Czy twój śmiech jest dobrym tematem?
- A co mógłbyś powiedzieć o moim śmiechu?
- Dużo by można o nim mówisz.
- Więc słucham uważnie.
- Najlepiej się go słucha podczas tortur.
- Zemszczę się. - popatrzyłam na niego
- Czekam na to. - nic nie odpowiedziałam tylko wzięłam książkę z biurka i położyłam się oraz zaczęłam czytać. Wspominałam już, że on na nim wcześniej leżał? No to już wiecie. Wracając. Najwidoczniej brunetowi się zaczęło nudzić, ponieważ dźgał mnie w bok. Nie powiem denerwowało mnie to. Lecz muszę być cierpliwa. No dobra. może trochę przesadziłam z tą cierpliwością...
- Możesz przestać?- w moim głosie można było dostrzec irytację.
- A co? Wolisz żebym cię łaskotał?
- Oczywiście, że nie.
- Dlaczego?- zrobił minę zbitego psa.
- Nie działa to na mnie, bynajmniej w tej chwili.- powrócił do wcześniej wykonywanej czynności z niezmienną miną i bezczelnie patrzył mi w oczy. - Co za człowiek. - mruknęłam zamykając z trzaskiem książkę. - Co ci moje żebra zrobiły?
- Ich właścicielka woli książkę ode mnie. - Teatralnie przyłożył wierzch dłoni do czoła i opadł na materac.
- Wcale nie wolę. Po prostu ona mnie nie zaatakowała.
- Ja też nie. To był akt sympatii.
- Na drugi raz okazuj to inaczej, w bardziej delikatny sposób.
- Ech... Już nawet przyjemności nie można mieć.
- Nie wiem co w tym takiego przyjemnego. - prychnęłam.
- Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale torturowanie ciebie sprawia niebywałą przyjemność.- Łobuzersko się uśmiechnął. - Zwłaszcza to błaganie o litość. Ej!- krzyknął gdy go uderzyłam poduszką.
- Jesteś wredny.
- Ja nie jestem wredny, tylko okazuję sympatię na swój sposób.- Odwrócił się ode mnie.
- Ej no!
- Powiedziałaś, że jestem wredny.
- Wybacz. - Zero reakcji. - To jak?- położyłam mu brodę na ramieniu. Kątem oka na mnie popatrzył. Uniosłam wyczekująco brew.
- Masz szczęście- obrócił się na plecy i objął mnie ramieniem, na którym przed chwilą się opierałam. - Że nie jestem pamiętliwy.
- To był podstęp!
- Skądże!- Popatrzyłam na niego podejrzliwie, ale po chwili ułożyłam się wygodnie.
- Jak wyobrażasz sobie to wszystko za dziesięć lat?
- Wszystko? To znaczy?
- No całe twoje życie.
- Czy ja wiem? Widzę siebie w bliźniaku z Kią sportage w garażu, basenem za domem i tobą za ścianą.
- Kiepska ze mnie sąsiadka. Nie potrafię gotować.
- Dlatego, żeby nasz bliźniak nie spłonął przychodzicie do mnie na obiady.
- Przychodzicie?
- Ty i twoje koty.
- A po co one?
- Przyjdą jako przystawka.
- Ejeje! Od moich kotów wara.
- Oczywiście! Nie jestem jakimś satanistą i nie jem kotów.
- Już się bałam... Więc kiedyś trzeba sprawdzić jak gotujesz.
- Ja tu wyczekuję jakieś obelgi ku mojej osoby, że cię otruję a tu taka odmiana.
- Nie potrafię gotować, więc nie będę nikogo obrażać. Bez przesady.- zaśmiałam się.- A zawód jaki?
- Oczywiście, ja się nadaję tylko na ekranizację. A tak naprawdę to mógłbym dręczyć dzieci w szkole. Ale nie. Serio nie wiem.
- Yhym.- wyobraziłam sobie go w tych pracach i jakoś nie wyszło.
- A ty?
- Widzę kochającego męża, trójkę dzieci, moje koty, które po tygodniu doprowadzą mnie do białej gorączki. W sensie koty. W  niedużym domku. A w zawodzie... nie jestem pewna.- patrzyłam marzycielsko w sufit.
- Milutko.
- I tak skończę jedynie z kotami.- zaśmiałam się.
- Dlaczego niby?
- Bo kto niby ze mną wytrzyma?- chrząknął znacząco. - No tak, jeszcze ciebie nie posłałam do psychiatry.
- Mam ci przypomnieć, że przez rok wytrzymałem z Danielle?
- Masz mocną psychikę. To dlatego.
- Więc  i z tobą wytrzymam.
- No wiem, ale dwóch osób takich samych nie ma. Koty będą musiały mi wystarczyć. Cztery rudzielce.
- Miniaturowe Kastiele? - zaśmiał się.
- Hah. One będą naturalnie rude i będę miała kocie wnuki.
- Wtedy to będzie ich dużo, więcej niż czwórka.
- Od czwórki się zacznie.
- Czyli już całą hodowlę planujesz.
- No oczywiście. Jakoś trzeba sobie rodzinę znaleźć.
- Poczułem się urażony.
- Przecież już wiadomo, że będę twoją sąsiadką.
- Koty jako dzieci, wnuki i reszta rodowodu, a ja to co?
- Sąsiad, mój prywatny kucharz, wiele będziesz miał funkcji.
- Trzeba mieć jakieś zajęcia w życiu.
- Wielofunkcyjność to podstawa. - jeszcze chwilę pogadaliśmy a później musiał iść. Odprowadziłam go do drzwi, gdyż stwierdził, że po ciemku nie będę wracała. Jak zwykle on. Gdy już wyszedł zrobiłam sobie kolację składającą się z kanapki z serem białym oraz ciepłym kakałkiem. Mając w rękach to cudowne coś. Wdychałam jego zapach. Od razu skojarzyło mi się z dzieciństwem. Dzieciństwo - niemartwienie się o nic, zabawa, przyjaciele, nie myślenie o przyszłości i inne tego typu rzeczy.
Po zjedzeniu tego co miałam i po wypiciu napoju włożyłam do zlewu i poszłam do siebie. Zegarek wskazywał 19-stą. Zabrałam się za lekcje, które zajęły mi ponad półtorej godziny. Przygotowałam się na jutro. Uwielbiam mieć wszystko przygotowane wcześniej. Choć nie zawsze tak robię. Czując zmęczenie wzięłam swoją piżamę i poszłam wykonać wieczorną rutynę, by później walnąć się na łóżko. Przykrywając się kołdrą poczułam znany zapach. Uśmiechnęłam się delikatnie i tak morfeusz zabrał mnie do siebie.
 
 
 
 

Następnego dnia byłam niczym zombie. Włosy na mojej twarzy poplątane na wszelakie sposoby. Podniosłam głowę z poduszek. Odgarnęłam kudły do tyłu i wyszłam z łóżka. Popędziłam do łazienki. Poradziłam sobie z włosami zęby i inne sprawy. Ubrałam legginsy i biały podkoszulek oraz pierwszą lepszą bluzę. Wzięłam plecak i poszłam zjeść śniadanie. Miałam jeszcze 30 minut, więc całkiem
spoko. Na spokojnie zjadłam i wyszłam z domu. Po 15 minutach byłam na miejscu. Wtedy mnie olśniło. Na szczęście mój cel stał pod swoim dębem. Widząc mnie zgasił swojego papierosa.
- Hej Kas muszę z tobą porozmawiać. - zaczęłam niepewnie.
- Nie tutaj.
- Dlaczego? - ten pokręcił głową i przerzucił przez ramię. - Co ty...
- Nie pytaj. Zaraz będziemy na miejscu. - usłyszałam jak wchodził po schodach. Był w środku liceum. Coś otwierał aż ponownie poczułam jakbyśmy byli na świeżym powietrzu. Delikatnie postawił mnie na ziemie. Czując grunt pod nogami popatrzyłam wokół siebie. Faktycznie staliśmy na otwartej przestrzeni. Wyglądało by to jakbyśmy byli na tarasie. Chcąc sprawdzić podeszłam do krawędzi. Widok stamtąd był przepiękny. Mogłam zobaczyć rzeczy, których nigdy nie widziałam. Co prawda z daleka, ale do tego nie miałam pretensji, ponieważ gdy będę chciała to ruszę się tam sama. Wracając. Był to dach szkoły. Niespodziewanie poczułam dłonie na moich bokach. Podskoczyłam ze strachu. Natychmiast się obróciłam i zobaczyłam Kastiela z kpiącym uśmiechem. Norma.
- Jak mogłeś. - spojrzałam na niego wzrokiem zabójcy.
- Byłaś tak zatrącona w swoich myślach, że przebiegającego słonia byś nie zauważyła. Mieliśmy o czymś rozmawiać.
- Ah tak. Pamiętasz, że wisisz u mnie pewną przysługę?- uśmiechnęłam się złośliwie.
 
 
***
 
Chciałabym Was przeprosić, że nie dodawałam, ale napisany rozdział nagle wyparował i dostałam białej gorączki, i zniechęciło mnie to do pisania.
Co do rozdziału...
Nie jestem z niego zadowolona. Mógł być lepiej napisany.
Piszcie swoje opinie oraz to co chcielibyście więcej. :>
a no i dzisiaj została wprowadzona postać Marty ( Lisa Lis).
Postaram się napisać kolejny jak najszybciej.
Nie wiem co tu napisać. Dlatego się żegnam.
Do następnego!
 


sobota, 11 lipca 2015

LBA 3 oraz 4

Dostałam dwie nominacje od mojej bliźniaczki [Oli, Wathewy]. Strasznie Ci siostro dziękuję, zemsta Ci się udała. :P . Łapcie jej bloga o tu. Oraz od Niki [ Julki] tobie też strasznie dziękuję :'*.


Oli pytanka xd:

1. Czy przeszło Ci kiedyś przez głowę myśl, zamknięcia bloga?
Tak przeszło i to nieraz. Miałam ochotę wszystkim rzucić i zostawić, ale cóż to nie jest w moim zwyczaju.
2. Jesteś pesymistą, realistą, czy optymistą?
Raczej pesymistą. Czasami myślę realistycznie, ale po tym przychodzą czarne myśli.
3. Czy jest jakaś emotikona, która cię denerwuję, bądź irytuje?
Jest dzień w którym wszystkie mnie drażnią a raz nie.
4. Uważasz, że na jakim wieku mogłabyś się zatrzymać i mieć go na zawsze?
Nigdy się nad tym nie zastanawiałam myślę, że XIX w. 
5. Czy masz w życiu zasady, których się trzymasz? Jeśli tak, to jakie - Jeśli chcesz się nimi podzielić oczywiście. ;3
Mam. Jest ich wiele. Jedną z ważniejszych jest " walcz o swoje i nigdy nie poddawaj się".
6. Jaka według Ciebie postać z kreskówki/bajki jest wzorem do naśladowania? Dlaczego?
Myślę, że każda coś cechuje. Ale nie mogę wymienić, która najbardziej się zasłużyła w sposób szczególny na wyróżnienie.
7. Jaką bajkę i piosenkę najbardziej wspominasz z dzieciństwa?
Bajka? Myszka Mickey oraz Reksio. Może, wtedy gdy byłam mała uwielbiałam to i do teraz mi to zostało? xd a piosenka to Whisky- Dżem.
8. Jaka jest twoja ulubiona liczba?
Krótko i na temat 11.
9. Gdybyś mogła się przemieniać kiedy chcesz w jakiekolwiek zwierzę. Jakie by ono było?
Myślę, że w wilka, nietoperza, bądź kruka. Podobno są inteligentne.
10. Jak widzisz swoje życie za 10 lat?
Masz szczęście, że wymyśliłam coś bardziej ambitnego i nie zrobię u mnie spolieru, zołzo xd [ nic nie mówiłam xd]. Będę studentką medycyny i może ktoś mnie zechce? Kogo oszukuję. Będę miała rude koty.
11. Masz ostatni tydzień życia. Jak go spędzasz?
A nie wiem. Wolałabym nie wiedzieć, że to jest mój ostatni.

Niki:

1. Czy zmieniłabyś swoje życie? Jeśli tak to, co byś w nim zmieniła?
Chyba jest odpowiednie, no chyba zmieniłabym moje lenistwo.
2. Jak długo masz jeszcze zamiar prowadzić swojego bloga?
Nie mam bladego pojęcia. Czas pokarze.
3. Ile czasu przeważnie zajmuje ci napisanie jednego rozdziału?
Zależy. Czasami 2 dni a czasami nawet tydzień xd
4. Jak byś opisała siebie w kilku zdaniach?
Młoda dziewczyna krocząca niepewnie przez świat. Mająca cięty język oraz jest niska. Uwielbia przyrodę i poezję a i muzykę. Wystarczy?
5. Jaki jest twój ulubiony film?
Jak na razie to harry potter ostatnia część. Największe "wow" na mnie zrobiła.
6. Masz jakiś pomysł na to, co będziesz robić w przyszłości?
Psycholog, psychiatra bądź jakiś lekarz xd
7. W jakiego koloru ciuchy się przeważnie ubierasz?
Czarne, szare. Mało kolorowe.
8. Masz jakieś przezwisko?
Nie posiadam.
9. Jakie jest twoje ulubione zwierze?
Wilki i kruki ;3
10. Jakie było twoje uczucie, gdy wstawiłaś pierwszy post (rozdział), czy co tam pierwszego wstawiłaś?
Nić ekscytacji jak i obawa.
11. Co czułaś widząc pierwszy komentarz?
Radość. Wielkie uczucie, które radowało mnie od środka.

środa, 8 lipca 2015

Listy. (Bonus!)

 
 
Drodzy rodzice!
 
    Piszę do Was pierwszy list. Wiem, że tego nigdy nie przeczytacie ( bo w końcu jak ), ale mimo tego chciałabym Wam wiele powiedzieć, ale jest to niemożliwe.
    Może zacznę od opisania siebie. Jutro kończę swoje 11-ste urodziny. Jestem z tego faktu bardzo szczęśliwa, lecz szkoda, że nie ma tu Was razem ze mną.
Mam ciemnobrązowe włosy, które sięgają aż do pasa. Rozumiecie? Aż do pasa! W ciągu roku mi tak urosły. Moje oczy są koloru szarego. Można porównać go do barwy stali. Wiele osób mówi, że są bardzo oryginalne, lecz ja nie widzę w nic ciekawego. Jestem dość wysoka, gdyż Lucy - moja koleżanka, która jest rok starsza jest mojego wzrostu. Powinna być wyższa nie? Z resztą nieważne, to nie cechuje osoby. Uważam, że wygląd to nie wszystko. Bo co on ma do danej osoby. Mam również cudownego przyjaciela, ale napiszę o nim kiedy indziej.
   Na tym dzisiaj kończę, ponieważ pani wychowawczyni woła na kolację.
 
 
Kochająca Shadow
 
 
 
 
Droga Mamo!
 
   Mamo, ten list kieruję do ciebie. Wczoraj był dzień matki, więc chciałabym Ci życzyć wszystkiego co najlepsze. Wyobraziłam sobie, że ściskam i wręczam białą różę. Wiem, że już mam dwanaście lat to powinnam trochę wydorośleć, ale cóż. Na razie do tego mi się nie spieszy.
   Dzisiaj wyjechał mój jedyny przyjaciel- Lorenzo. Byłam z nim bardzo zżyta. Zastępował mi rodzinę, której mi strasznie brakuje, nie chcę byś sądziła, że mam do Was żal. Na pewno mieliście ważny powód zostawiając mnie w sierocińcu. Wracając. Gdy się ze mną żegnał, nie chciałam go puścić za nic, a gdy już odjechał wybuchłam histerycznym płaczem. Lucy- z którą się zbliżyłam starała się mnie pocieszyć, lecz jej starania spełzły na niczym. Dopiero teraz, gdy piszę ten list trochę się uspokoiłam. Co ja mówię, a raczej piszę. Cały czas leją się łzy po moich bladych policzkach. Moim marzeniem jest spotkać go kiedykolwiek. Nieważne czy za parę lat czy kilkadziesiąt. Ważne by się na nowo pojawił.
   Nie mogę powstrzymać smutku, a chciałam by ten list był w połowie wesoły. Cóż... Jeszcze raz wszystkiego najlepszego, Mamo.

 
 
Twoja Shadow
 
 
 
 
Tato!
 
 
    Dzisiaj moje rozmyślania do Ciebie. Wybacz mi, że to będzie krótkie, ale spieszę się.
    Dopiero w tym roku pozbierałam się po stracie mojego przyjaciela z którym spędzałam czas. Opowiadałam o nim mamie w poprzednim liście. Był dla mnie ważny i ten... koniec, bo i w tym liście się rozkleję. Dzisiaj uparłam się by zrobić karmnik i co z tego wyszło? Stłuczony palec, który obecnie strasznie napuchł i jest fioletowy. Mam nadzieję, że nie jest złamany. Chciałabym wiedzieć co robiłeś gdy w moim wieku byłeś i jak czuli się dziadkowie. Heh, coraz mniej mam wiary, że wrócicie. Szczerze? Pogodziłam się z tym.
    Muszę  już lecieć. Muszą obejrzeć tego palca specjaliści.
 
Ściskam Shadow
 
 
 
Kochani!
 
   Właśnie rozpakowałam swoje walizki. Przeniosłyśmy się z tamtej miejcowości, która była położona nad wodą.
   Pewnie zastanawiacie się dlaczego. Nie pisałam do Was aż dwa lata. Dzisiaj mam już piętnaście z kawałkiem. Przez ten czas wiele się zmieniło. Z Lu jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami i poznałyśmy takiego Kastiela, który złamał jej serce oraz... nie istotne. Lucy była strasznie z tego powodu załamana i dlatego nas przenieśli do innej placówki. Padło na Londyn. Jest tu świetnie. Mam tyle do zwiedzenia, big ben, London eye i wiele innych! Zawsze chciałam się tu znaleźć a teraz mam okazję wszystko na własne oczy zobaczyć! Jestem mega podekscytowana! Co jeszcze się wydarzyło? Udało mi się zająć pierwsze miejsce w konkursie muzycznym jak i recytatorski. Ułożyłam nawet własną piosenkę, ale gdy widzę smutną twarz przyjaciółki nie potrafię się tym cieszyć.
   Trzymajcie  się ciepło
 
Shadow
 
 
 
 
Rodzice.
 
   "Ze wszystkiego trzeba czasem wyrosnąć "
   Wiele w moim charakterze zaszło zmian. Z parunastu rzeczy wyrosłam i nie chodzi mi o ubrania. Zmienił mi się charakter i przyzwyczajenia. Cóż więcej mówić? To mój ostatni do Was "list". Straciłam wszelkie nadzieje. A szesnastoletnia dziewczyna pisząca takie coś to lekka przesada. Nie żeby coś, ale taka prawda. Dlatego chciałam się "pożegnać". Zawszę będę Was kochać, może nie tak mocno jak Wy, nieważne, że nie mam o tym bladego pojęcia.
    Po raz ostatni. Żegnajcie.
 
Córka Shadow.
 
 
 
 
 
 
 
 
***
Mam nadzieję, że spodobała Wam niespodzianka. Szczerze? Nie jestem z niej zadowolona i pewnie wiele osób zawiodłam. Niestety jest jaka jest, ponieważ miałam już 40% rozdziału, które wyparowało, przez co jestem strasznie zła i smutna. Ten tydzień nie lubi. Heh. 

   



poniedziałek, 6 lipca 2015

LBA 2.

Zostałam nominowana przez Jimi Su stąd. Nie pozostaje mi nic innego jak Ci podziękować. *:

A teraz na szybko pytanka:

1. Jakie zwierze Cię cechuje i dlaczego?
Myślę, że leniwiec -  (zazwyczaj) spokojna, na wszystko mam czas i oczywiście jestem leniwa xd
Oraz myślę, że 
2. Jak chciałabyś się nazywać, to jest jak dałabyś sobie sama na imię?
Zapewne imię jaki i nazwisko było by angielskie c: i zapewne nie było by to moje obecne imię xd.
3. Którego z braci z Anim "Brothers Conflict" wolisz i dlaczego? :3
Niestety, ale nie oglądałam i nie wiem. 
4. Opisz siebie w kilku zdaniach. 
Jestem introwertykiem, chociaż gdy kogoś poznam, otwieram się. To też trochę z wyglądu...Włosy w kolorze ciemnego blondu. 170 wzrostru. Pianistka? Nie umiem pisać o sobie xd.
5. Ulubiony kwiat i dlaczego?x3
Róża, cechuje wiele rzeczy.
6. Książka, którą na pewno nigdy nie zapomnisz?
Wszystkie, które przeczytałam zostawiły ślad w moim życiu, jak kolwiek to brzmi.
7. Ulubione anime i bohater?
Death note, Light. Chociaż Mei Missaki z Another też lubię.
8. Wolałabyś być Demonem czy Wampirem i dlaczego?
O kurde... nie wiem, uważam, że byłabym szczęśliwa z bycia Demonem czy Wampirem.
9. Jak spędzasz wolny czas?
Czytam, gram na instrumentach, piszę, albo się nudzę xDD.
10. Czego nie cierpisz najbardziej?
Fałszywych ludzi, białych bluzek xd.
11. Co zrobisz jeżeli kaczki, to gęsi, które przebrały się za kaczki, a gęsi to tak na prawdę kaczki, które przebrały się za gęsi i gdy jeszcze kaczki, to tak na prawdę jesz gęsi, a gdy jesz gęsi, to tak na prawdę jesz KACZKI?! XD
Że to wszystko to gęsio-kaczki? Nic. Niech se żyją xD


No to tyle na dzisiaj. Wszystkie nominacje i pytania w poprzednim.





sobota, 4 lipca 2015

LBA

Nominacja "Liebster Blog Award" jest otrzymywatna od innego bloggera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę".

Dziękuję z całego serca Julce z Wakacyjnego pamiętnika za nominację. Nawet nie wiesz jak się z tego faktu cieszę.

1. Wolisz wcześnie wstać czy spać do południa?
Nad tym pytaniem musiałam się zastanowić, gdyż lubię się wysypiać. Chociaż w zimie wolę spać do południa a na wiosnę wcześnie a w wakacje jak wyjdzie xd.
2. Co robisz kiedy jesteś zła?
To dziwnie zabrzmi, ale wtedy moje pianino cierpi, gdyż gram aż mi nie przejdzie.
3. Gdzie chciałabyś pojechać?
Najbardziej marzy mi się Anglia lub Japonia. Najbardziej te kraje mnie urzekły.
4. Twój najdziwniejszy sen?
Ostatnio nic mi się o dziwo nie śniło, ale pamiętam sen, w którym mnie ścigały wielkie afrykańskie maski.... lepiej w to nie wnikać :D.
5. Opisz siebie w kilku słowach
Sarkastyczna, nieufna, miła, można dużo tu mówić.
6. Dlaczego piszesz bloga?
Myślę, że na początku była to jedynie ciekawość, ale też namowa Julki, a teraz cóż... związałam się z czytelnikami i tym wszystkim.
7. Twój idealny dzień?
Łóżeczko, kocyk, kakao i dobra książka. Tak można przeżyć cały dzień.
8. Lato czy Zima?
Jestem strasznie wybredna... W Lato narzekam, że za gorąco a w zimie, że za zimno. Także wolę jesień i wiosnę.
9. Oglądasz jakiś serial?
Jedynie pamiętniki wampirów.
10. Ulubiony muzyk?
Oj nie potrafię się zdecydować. Wszystkich uwielbiam tak samo.
11. Jaki lubisz kolor?
 Moim kolorem jest czarny, aczkolwiek szary jest za czarnym.
12. Bez czego nie mogłabyś żyć?
Myślę, że bez uczuć. Więcej się nie roztrącam.


A ja nominuję:
Klaudię ( Aika'san ) z bloga
Alex Yuki Hitoshi z bloga
Kyou Ghulity z bloga
мαℓσναииα ραиi z bloga
RayNiss z bloga
Yumiko Naoki  z bloga
Martę (Lisa Lis) z bloga
Kociarę z bloga
Lorelei canterina z bloga
Julkę ( Nikę )z bloga
Oli wia z bloga
Oraz
Olę (Wathewa) [Zbij mnie, bo wydawało mi się, że dodałam, ale i tak mnie uwielbiasz :*] z bloga


A pytania dla Was to:
1. Jakie jest Twoje drugie imię?
2. Umiesz grać na jakimś instrumencie? Jeżeli nie to na jakim chciałabyś się nauczyć?
3. Wymarzona praca? 
4. Co byś zrobiła, gdybyś mogła sama siebie stworzyć? ( Wygląd, charakter)
5. Skąd wzięłaś pomysł na bloga?
6. Jak zabijasz czas?
7. Jaką postać fikcyjną byś ożywiła?
8. Znajdujesz starą lampę, pocierasz 3 razy i wylatuje z niej dżin, jakie są twoje 3 życzenia? ( Nie działa więcej życzeń xd)
9.  Wolisz, nigdy nie zaznać miłości czy przyjaźni?
10. Jakie zwierze Cię charakteryzuje?
11. Czy usunęła byś teraz bloga?


No, to tyle. Bye :*






środa, 1 lipca 2015

Bezsensowne słowa 1#

Bezsensowne słowa, to niedługie one shoty, które wpadły  znikąd i uważam je dość kiepsko jak na mój poziom. Osoby, które nie chcą tego czytać mogą to ominąć, ponieważ nie ma to żadnego wpływu na fabułę opowiadania.
 
***
 
Siedziałam na parapecie wpatrując się w ulewę za oknem. Tyle sprzecznych emocji siedzi we mnie. Łza przedziera mój blady policzek. Dawno nie płakałam. Krople z oczu spływają jedna za drugą.

 Wołanie rozpaczy roznosi się po całym pokoju. Zaciskam zarówno ręce jak i oczy. W mojej głowie kłębią się pytania "dlaczego ja, Boże? Postawiłeś mnie tutaj samą jak palec. Za jakie grzechy?". W mojej głowie ukazuje się roześmiana twarz, oczy pełne radosnych iskierek patrzące na mnie z miłością. Pamiętam każdy nasz pocałunek, objęcie, bliskość. Nadal nie mogę pojąć dlaczego to się stało.     


Zaraz po tym, widzę uśmiechniętych rodziców. Mama w swojej ulubionej sukience, a za nią tata, który obejmuje ją jakby była z porcelany. Śmiało mogę powiedzieć, że byli wzorem prawdziwej miłości. 

  
Chyba jednak przesadziłam z tymi tabletkami, gdyż przed oczyma mam mroczki. Otwieram okno i wystawiam przez nie nogi. Przypominam sobie pogrzeb rodzicieli i informacja o śmiertelnym wypadku ukochanego. Kolejne łzy spadają na spodnie.  Mając przed oczami ich szczęście, skaczę z 7-mego piętra umierając na miejscu.

 
***


Nie! To jeszcze nie to co obiecałam. Połączenie nudy, i wynikło coś takiego. Przepisywałam na telefonie, więc za błędy strasznie przepraszam.
To do zobaczenia!