-Więc nie przyjmujemy odmowy. Musisz zostać w klubie muzycznym.- krzyknęła uradowana Irys.
-Być może też i w naszym zespole...- dokończył Lysander. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.-Jedynie głośno myślę. - dodał. Przytuliłam ich. Cieszyłam się. Swoją przyszłość planowałam z muzyką, niestety trzeba pamiętać, że nie zawsze dostajemy tego czego chcemy.
-Przepraszam za cą całą scenę.- wydukałam. Było mi strasznie wstyd. Moja twarz przybrała kamienny wyraz. Odsunęłam się od nich, gdyż mój wzrok przykuła charakterystyczna czupryna.
-Chętnie będę należeć do klubu.- uśmiechnęłam się. Wyciągnęłam zdjęcie i pobiegłam by nie stracić z pola widzenia, osoby której przez cały dzień szukałam. Zastałam go palącego pod drzewem. Miałam gdzieś swoją astmę. Podeszłam tak jak ostatnim razem. Wyrwałam mu papierosa z ręki by następnie zdeptać butem.
-O co kur...
-Hah! Że też ciebie nie poznałam!- moja złość z każdą chwilą rosła na potędze. -Oj Diabełku, widzę, że nic nie pamiętasz. Przypomnę! - moje nerwy puściły i przywaliłam mu w twarz. Zaskoczony trzymał się za policzek. - To za cierpienie Lu. - uderzyłam go jeszcze raz. -Za to, że wtedy cię nie powstrzymałam.- cisnęłam mu pogniecione zdjęcie pod nogi. Kątem oka widziałam jak całą tą sytuacje obserwuje Lysander, Irys i Rozalia. Nie obchodziło mnie to. Wyszłam poza teren szkoły oraz popędziłam w znanym mi kierunku. Przez moją głowę przedzierały się przeróżne wspomnienia.
Dwie dziewczyny siedziały nad morzem i zawzięcie o czymś dyskutowały. Nawet obecność czarnowłosego nie dało jakich kol wiek efektów. Chrząknął znacząco, by zwrócić na siebie uwagę.
-Mogę się przysiąść?
-Pewnie!- okrzyknęła uradowana różowowłosa. Jej przyjaciółka wiedziała po zachowaniu, że czarnowłosy nieznajomy wpadł jej w oko.
****
Dziewczęta zamiast być w ośrodku, postanowiły się powłóczyć razem z Kastielem. Wiedziały jakie mogły są konsekwencje, jednak przez upór Lucy zapomniały. Przechadzali się po jeszcze, ciepłym, piasku. Księżyc i gwiazdy oświecały ich twarze a bryza rozdmuchiwała im włosy.
-Ej co wy na to by dać sobie ksywki?- zaproponowała Shadow.
-Jestem za! A ty Kastiel, co o tym myślisz?- zwróciła się dziewczyna.
-Okej, ale to każdy wymyśla innej osobie.
-W takim razie ja wymyślam Shadow, ona tobie a ty mi. Zgoda?- wszyscy przystali na propozycji małej landrynki. Chwilę się zastanowili.
-Mam! Nie wiem dlaczego, ale pasuje mi dla ciebie diabeł.- wyszczerzyła się. Ten udał, że się nad tym zastanawia.
-Zgoda. Dla tej co ma różową watę zamiast włosów wymyśliłem Pyza.
-Postarałeś się.- zironizowała niebieskowłosa.
-Przesadzasz Shadow. A od dzisiaj Biru.
-Biru?- zaśmiała się razem z Kastielem.
- No tak! Biru to po indonezyjskiemu niebieski.
-Skąd takie rzeczy pyzo wiesz?- wtrącił się Diabeł.
-A przeglądałam sobie magazyn i było- tym razem wszyscy się zaśmiali
-Biru?- zaśmiała się razem z Kastielem.
- No tak! Biru to po indonezyjskiemu niebieski.
-Skąd takie rzeczy pyzo wiesz?- wtrącił się Diabeł.
-A przeglądałam sobie magazyn i było- tym razem wszyscy się zaśmiali
****
Shadow i Lucy zaprzyjaźniły się z Diabłem. Niby znali się zaledwie parę miesięcy, ale dla nich nie miało to znaczenia. Biru tego wieczora postanowiła zostawić dwójkę, gdyż wiedziała co się ma wydarzyć. Nie myliła się. Jeszcze pół godziny po odłączeniu się od grupy, widziała ich przytulonych nad wodą.
****
Cieszyła się ich szczęściem. Nigdy nie widziała tak radosnej Pyzy. Dopełniali się. Ona szalona, dziecko uwięzione w ciele nastolatki i on spokojny i opanowany. Shadow przechadzała się pomiędzy stoiskami, które były niemal wszędzie. Nie chciała spędzić zbyt długo na dworze, ponieważ Lucy siedziała sama w pokoju. Biru kątem oka zauważyła, charakterystyczne włosy diabła i długie brązowe kudły jakiejś dziewczyny, z którą aktualnie całował. Stalowooka była w szoku. Chciała jak najszybciej powiedzieć jak najszybciej swojej przyjaciółce o jej niewiernym chłopaku. Założyła kaptur na głowę i poszła w stronę ośrodka. Gdy zmierzała brzegiem morza coś wrzuciło ją do wody mocząc. Zobaczyła nikogo innego jak diabła. Po tym co zobaczyła nie miała ochoty to widzieć. Od razu to zauważył.
-Co jest?
-Nic.
-Mam pomysł na poprawę humoru!- powiedział po czym wpił się w jej wargi. Wyczuła ona od niego alkohol. Odsunęła go od siebie i ze łzami w oczach popędziła do swojego pokoju, bo nawet sama przed sobą nie potrafiła się przyznać, że jakieś uczucia do niego żywiła. Pobiegła do łazienki, w której przepłakała dobrą godzinę. Teraz nie potrafiła wyjawić prawdy pyzie.
-Co jest?
-Nic.
-Mam pomysł na poprawę humoru!- powiedział po czym wpił się w jej wargi. Wyczuła ona od niego alkohol. Odsunęła go od siebie i ze łzami w oczach popędziła do swojego pokoju, bo nawet sama przed sobą nie potrafiła się przyznać, że jakieś uczucia do niego żywiła. Pobiegła do łazienki, w której przepłakała dobrą godzinę. Teraz nie potrafiła wyjawić prawdy pyzie.
****
Dwa tygodnie później Kastiel zerwał z Lu. Przez ten czas Shadow unikała ich jak ognia. Męczyły ją ogromne wyrzuty sumienia a gdy przyszło ich rozstanie, Lucy potrzebowała ogromnego wsparcia. On wkrótce wyjechał razem ze swoją nową dziewczyną; Biru i Pyzę ze względu na niewiadomy stan jednej z nich wychowawca poprosił o przeniesienie ich do innego kraju. Przez te dwa lata dochodziła do siebie po pierwszej, rocznej miłości.
****
Do dzisiaj mam do siebie pretensje, że jej nie powiedziałam. No, ale cóż co się stało to się nie odstanie; Niespodziewanie poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciłam się, była to Rozalia.
-Wiem, że nie powinnam...- zaczęła niepewnie.- Ale myślę, że potrzebujesz się komuś wygadać.
-Chodźmy do mnie.- miała racje, potrzebowałam tego. Lu ze mną nie ma. A ja potrzebuję kogoś takiego jak ona, dlatego też postanowiłam zaufać Rozalii, mimo krótkiego czasu znajomości. Dotarłyśmy do mieszkania. Auta nie było, więc Titi też nie.
-Chcesz coś do picia?
-Herbaty.- uśmiechnęła się pokrzepiająco. Zostawiłam ją w moim pokoju, sama poszłam do kuchni zaparzyć jej herbatę a sobie kakao.
-A więc?- zapytała gdy weszłam do pokoju.
-Nie zaczyna się zdania od a więc.-na moje słowa przewróciła oczami. Zaczęłam opowiadać. Rozalia była raz w szoku, raz wybuchała śmiechem. Na sam koniec w jej oczach było dostrzec współczucie. Dodała mi zrozumienie, które było mi potrzebne.
Była dość młoda godzina, postanowiłam odprowadzić Rozalię. Nie mieszkała daleko, a mnie spacer zawsze się przyda. Przechodziłam przez park i nie mogłam uwierzyć. Przecież takiego koloru włosy nosi jedna osoba jaką znam. Obróciła twarz, wiedziałam, że to ona.
(kolor włosów Shadow)
(Lu)
Hello! :D
No więc przychodzę do Was z 5 rozdziałem, poznajemy Kastiela trochę z innej strony przed poznaniem Debry. Nie bójcie się nie jest taki jak w ostatnich wspomnieniach Shadow xd. Ten rozdział dedykuję Alex, która postanowiła być taką moją małą betą. Za co jej dziękuję ;).
Teraz się tłumaczę. Wczoraj nie dałam rady napisać nic, gdyż miałam konkurs i później na nic nie miałam siły. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Następny rozdział postaram się dodać w lepszej fabule. Właśnie o mały włos zapomniałabym! Po prawej stronie dodałam ankietę, na której mi bardzo zależy.
Zapraszam także do komentowania, daje mi to wielkiego kopa do pisania- inaczej mówiąc większy przypływ weny.
Pozdrawiam ;*