- Shadow? - Zdziwił się. Słyszałam jak na chwile odrywa telefon od głowy - Stało się coś?
- Nie.. to znaczy tak, ugh!- W moim głosie nie potrafiłam ukryć zakłopotania.
- Boska. Powoli. O co chodzi? - Zaczęłam myśleć jak ująć wszystko w słowa. Odgarnęłam włosy z twarzy wypuszczając głośno powietrze z płuc. - Przyjść?
- Dobra.. Zapomnij..- zaczęłam się wycofywać. Dlaczego w ogóle wpadłam na pomysł dzwonienia, to aż sama się zastanawiam do dziś.
- Teraz Ci tak po prostu nie odpuszczę. Nie dzwoniłabyś tak o o trzeciej w nocy. O trzeciej to ty od dawna śpisz zazwyczaj, bo leniwa klucha jesteś. Więc? Co się stało?
- O to wczoraj... -mruknęłam po długiej ciszy.
- Wspominałem kiedyś, że nie zaliczasz się do schematu normalnej dziewczyny?
- Nie...
- Nie? - Zdziwił się - To teraz Ci to mówię. Z tego co czytałem, a dużo tego było, to dziewczyny o podobne porady dzwonią do najlepszych przyjaciółek, więc miło mi zaliczając się do tej kategorii. Shadow, mówiłem Ci, nie śpiesz się.
- Założyłeś się z kimś? - Wypaliłam. Trapiło mnie to, a w dzisiejszych czasach to różnie bywa.
- Co...? Czekaj.. Co?! Zwariowałaś?!
- Albo to był impuls...
- To znaczy, że bez zastanowienia zrobiłem coś, co zrobić chciałem już jakiś czas..?
- Wybacz, że dzwoniłam - na mojej twarzy zakwitły rumieńce. Po prostu się zmieszałam. Nawet nie wiem po co dzwoniłam...
- Rozmowa z tobą to sama przyjemność.
- Zapomnij o tym telefonie. Śpij dobrze.
- Jak sobie życzysz. Ty też idź spać. Dobranoc Boska.
- Gdybym mogła - mruknęłam.
- To ja ciebie proszę, spróbuj.
- Nie dzwoniłabym do ciebie w środku nocy, by powiedzieć, że to tylko koszmar!
- Shadow spokojnie. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Gdyby, miał to wszystko gdzieś, dawno bym się rozłączył.
- Zapomniałam, że to dla ciebie norma. Przecież nie pierwszą mnie całowałeś, chyba faktycznie powinnam zadzwonić do przyjaciółki- powiedziałam z wyrzutem. Byłam okropne rozżalona.
- Nie Shadow. Nie jest dla mnie normą, całować najlepsze przyjaciółki, które kocham. To wcale nie jest dla mnie normą, ani nie mam w tym wprawy.
- Ale wiesz, jest mały szczegół. Równie ważna była dla mnie wczorajsza noc,bo był on moim pierwszym, ale co to cię mogło obchodzić? Chyba tyle co Kasa, jak był pijany i mnie cmoknął będąc z moją przyjaciółką.
- Tak się składa, że dużo mnie to obchodzi.
- Widzę - mruknęłam do słuchawki podkurczając nogi. Nadciągała tak okropna kłótnia, której się tak bałam.
- Serio chcesz się o to kłócić - tutaj zatrzymałam się i najzwyczajniej przemilczałam. - To w tej właśnie chwili robimy to i o coś co nie miało miejsce, bo tak sie składa, że bardzo mnie obchodzi to co sądzisz, czujesz i co się z tobą dzieje, a to że ty sądzisz inaczej, nic na to nie poradzę.
- Masz rację, nie poradzisz. Choć myślałam, że mnie zrozumiesz. Myliłam się. Zapomnij o wszystkim. - rozłączyłam się. Poczułam pod powiekami słone łzy. Masz Shadow na własne życzenie nawiasem przez swoje słowa. Nie pozwoliłam im wypłynąć. Wiedziałam, że zawaliłam, zawaliłam całość. Jestem pokręcona w złym sensie. Otworzyłam okno i usiadłam na parapecie wpatrując się w pełnie księżyca. Wszystko widzisz. Już pewnie nie jedne podobne sytuacje widziałeś, co? Doradź jakoś. Cokolwiek. Bo coś czuję, że to wszystko mnie przerośnie..
Około 6, nie zmrużając ani trochę oka zadzwoniłam do Rozalii. Musiałam z kimś pogadać, z kimś kto w jakiś sposób mi pomoże lub bynajmniej da mi porządnego kopa w tyłek, bo co jak co, ale tego czasami potrzebuję.
- Komu zawdzięczam worki pod oczami? - Mruknęła do telefonu po odebraniu zaspana.
- Przyjdź... Proszę- powiedziałam błagalnym tonem
- Shadow? Co się stało?
- Proszę.
- Pewnie, zaraz będę - Rozłączyłam się i czekałam na dole siedząc na schodach. Czułam się jak struty szczur, który nic nie jest wartościowy. Teraz nie ma co opowiadać, cóż. Białowłosa po 20 minutach po prostu weszła do domu. Od razu zabrałam ją na górę, gdzie łzy zaczęły lać mi się po policzkach. Tak bardzo nie wiedziałam co zrobić, a niewiedza zagrała na moich uczuciach.
-Ejejej, Shadow - Przytuliła mnie - Co jest?
Usiadłyśmy na moim łóżku i zaczęłam tłumaczyć co i jak. Powoli. Wyraźnie. Tak by mnie zrozumiała.
- Shadow, to było oczywiste prędzej czy później, aż się dziwię, że później...
- To był mój przyjaciel. Nie myślałam w kategorii chłopaka.
- A co o nieznajomym, albo zwykłym kimś byś miała tak myśleć? Przykład z galerii. Do zwykłej dziewczyny się tak nie zwraca. Obydwoje byliście jak takie dzieci we mgle i całkiem zapominaliście o mojej obecności. Ale te dzieci widzę, aż tak ślepe, że nic nie widziały.
- My tak zawsze, Roza - starałam się jej wytłumaczyć.
- Aż tak długo? - zdziwiła się.
- Znamy się od dziecka...
- A co to oznacza?
- Że zachowujemy się jak rodzeństwo.
- Nie. Że na przykład już od dawna coś?
- Sześć lat się nie widzieliśmy.
- Shadow, psychologiem nie jestem, ale po takiej rozłące jest się sobie jeszcze bliższym - wtedy zaczęłam tłumaczyć jak na niego dzisiaj wyjechałam. Chwile się zastanawiała co powiedzieć, aż w końcu się odezwała. - jesteście niemożliwi... Oboje.
Później poszłyśmy razem do szkoły zawzięcie dyskutując. Pierwsza lekcja i co mamy? Kochaną biologię! Zachciało mi się lekarzem być. Ech... Z miną skazańca usiadłam w ławce. Samotnej. Odosobnionej na samym końcu. Po chwili klasa zaczęła zajmować pozostałe miejsca. Siedziałam bazgrając coś w marginesie, aż nie poczułam dźgania ze strony Kastiela, który swoją drogą oderwał mnie od swojego świata. Spojrzałam na niego zawistnym wzrokiem, ale ten, ku mojemu zdziwieniu kiwnął na przód głową, więc tam zwróciłam wzrok. Od razu tego pożałowałam. Nauczycielka od mojego kochanego przedmiotu wlepiała swój ostry wzrok właśnie we mnie.
- Bley. Potrafisz powtórzyć ostatnie trzy zdania w tym pytania? - zapytała pozornie spokojnym głosem.
- Nie wiem psze pani. Nie słuchałam praktycznie w ogóle dzisiejszej lekcji - odpowiedziałam obojętnym głosem.
- Więc skupisz swoją i pójdziesz do pani dyrektor, która odpowiednio cię ukarze - usłyszałam. Bez zbędnego wykłócania się, które nic nie da wzięłam swoje rzeczy. Kierując się ku wyjściu z klasy słyszałam jak Kastiel wykłóca się z nauczycielką, ale ona, przyzwyczajona do tego postanowiła dalej prowadzić lekcje nie przejmując się mną ani chłopakiem.
Po wyjściu z klasy grzecznie poszłam do kochanej pani dyrektor. Widząc jej gabinecik, bo tylko tak można nazwa tą małą kitkę z
- W ramach kary pomożesz Natanielowi i Melanii układać wszystko w pokoju gospodarzy.
- Co?! - Wspominałam coś, że dyrka mnie nie bardzo od jakiegoś czasu lubi? I po tym moim wrzasku usłyszałam, że mam natychmiast wyjść oraz pójść na karę, którą mam odbyć cały tydzień. Fajnie.
Gdy zrobiłam to, co miałam zrobić, bo 'wielki Nataniel obrażony blondas' dał mi zajęcie, wyszłam natychmiast. Ruszyłam w stronę parku z zaciągniętym kapturem. Przez karę zleciały mi lekcje i zostałam dłużej. Nieźle. A na dodatek tego zobaczyłam w oddali Enza wraz z tą wiewiórą, która chamsko wyrwała mnie z mojego światu dla poczwary z biologi. Usiadłam pod moim ulubionym dębem, który był na moje nieszczęście koło chłopaków.
- Co zrobiłeś?!
- No to co słyszysz!
- I ja sie dopiero dowiaduje?! I ty śmiesz się nazywać moim przyjacielem - Prychnął czerwonowłosy
- A co? Może miałem od razu do Ciebie zadzwonić plotkareczko?
- Może byś chociaż dupku zmądrzał!
- Słucham?!
- To co słyszysz.
- Szybciej by mi się mózg zlansował!
- On już jest zepsuty! Z resztą i tak jesteś idiotą.
- Nie większym niż ty!
- Do kobiety tak, serio tak Ci Danielka popsuła szare komórki?
- Dobra! Zadzwonię do Ciebie o trzeciej w nocy i ciekawe czy zastanawiałbyś się nad tym co mówisz! - Co jak co, ale podsłuchiwać, nigdy się nie powinno. Wstałam. Dla mnie to było wystarczająco dużo, z resztą nie powinnam w ogóle tego słuchać. Poprawiłam kaptur wkładając ręce do kieszeni spodni. Na moje nieszczęście zawiał mocny wiatr i zdmuchnął kaptur oraz rozdmuchał moje loki. Natychmiast zaczęłam biec ponownie zakładając. Słyszałam jeszcze jak zaklnęli pod nosem, jednak nie zatrzymywałam się nawet kiedy zawołali mnie, żebym poczekała. Przyspieszyłam, co nie skończyło się dla mnie fajnie, gdyż do łapał mnie wielki kaszel.
- Shadow to nie tak! Zaczekaj! - Ruszył za mną. Stałam oparta na kolanach łapiąc oddech.
- Shadow - Dogonił mnie i stanął przede mną, zagradzając dalszą drogę - Wszystko w porządku? - Kiwnęłam głową jeszcze chwilę się dusząc. Ten podprowadził mnie do ławki, żeby usiadła i odpoczęła. Po paru minutach moje serce biło w normalnym, choć nieco szybszym tępie.
- Shadow to nie tak... - Zaczął się tłumaczyć.
- Muszę wracać...
- Shadow - zatrzymał mnie. Spojrzałam na niego bezuczuciowym wzrokiem, - Nie chcę wymuszać tej rozmowy, ale jak nie porozmawiamy nie wyjaśnię Ci tego i tak pozostanie..
- Mi chyba nie masz czego...
- To, co przed chwilą słyszałaś...
- To twoja rozmowa, której nie powinnam słyszeć.
- Ale słyszałaś - zamilkłam.
-Wtedy jak dzwoniłaś.. To nie tak, że nie zastanawiałem się tylko paplałem od rzeczy, tylko nie zastanawiałem się nad tym co powinienem tylko nad tym co chciałem powiedzieć. Nie kłamałem, tego możesz być pewna - nie potrafiłam nic mu odpowiedzieć prócz pokiwania głową. - Proszę cię, powiedz coś.
- Nie wiem co powiedzieć. Sama tą kłótnię wywołałam, bo potrzebowałam pogadać, ale zapomiałam, że to ty jesteś tą drugą stroną. - Westchnął jedynie. A ja poczułam się głupio. Nawet bardzo, ale nawet nie chcę się nad tym rozwodzić.
- Mówiłaś, że się śpieszysz. Odprowadzić Cię?
- Sama dotrę jasno jest.
- Na pewno? - pokiwałam głową.
- No to... - Podniósł się z ławki - Do zobaczenie - Przytulił mnie. Byłam zaskoczona tym gestem. Z początku stałam oniemiała, lecz w krótce moje ciało się schowało w jego ramionach, a ja czułam jakbym nie miała nad tym wszystkim kontroli. Kiedy to uczyniłam Enzo szczelnie zamknął mnie w ramionach. Przymknęłam oczy nieświadomie tonąc w chwili. I pomyśleć, że jeszcze chwilę temu od niego uciekałam.
- Dlaczego to takie cholernie ciężkie?- westchnęłam nieświadomie na głos. Na szczęście tego nie dosłyszał, albo nie chcąc mnie dobijać nie skomentował. - Przepraszam muszę na prawdę iść - odsunęłam się.
- Pewnie, już Cię nie zatrzymuje.. Cześć...
- Pa... - Odeszłam. Po prostu. Bez patrzenia w jego zagłębiające oczy...
****
Napisałam! Z pomocą kochanej osóbki.
Szczęśliwego nowego roku, jakby nowy post się nie ukazał <3!
Pozdrowionka!
CZYTASZ = KOMENTUJ!
Przeczytałam!
OdpowiedzUsuńHeheszki ^^
Rozdział cudny kochanie i czekam na następny ;*
Ps. Teraz nie możesz się czepiać, że nie komentuję xd
Swietne ;)
OdpowiedzUsuńNie ma to jak dzwonic do kogos tak rano xD
Roza zamienia sie w psychologa..
Czwkam na następny rozdzial
Pozdrawiam i zycze weny ;*
Świetnie kochana :*
OdpowiedzUsuńAle i tak się obrażam. Jako pierwsza miałam dostać link. Ale wybaczam Ci. Ja Ci zawsze wybaczam.
Tak więc ja czekam na kolejny rozdzialik i życzę weny :*
Żeby nie było, że Cię nie kocham... XD
OdpowiedzUsuńRozdział emocjonalny, naprawdę wciągający. Po prostu zaczyna się czytać i nie można się oderwać. Ale i tak po przeczytaniu trzeba czekać na next >< Nevermind, chodzi mi tylko o to, że wyszedł cudownie. Tak trzymaj i piszaj szybciej, bo ja niecierpliwa ;3 (mówi ta, co od 2 miesięcy nie napisała rozdziału...)
Pozdrawiam ;**
Warto było czekać na ten rozdział, coś przekonałam się do Lorenzo i zezwalam na to, żeby był z Shadow. xDD Tak, masz moje pozwolenie. No więc... naprawdę nie wiem co napisać, bardzo podoba mi się styl w jakim piszesz. Jest taki lekki i łatwo się w nim odnaleźć. No cóż mam tu dalej pisać? Bo serio nie wiem, a chciałam, żeby ten komentarz, był chociaż trochę ambitny. Z rozdziału, na rozdział piszesz co raz lepiej Emiś ;** Niedługo wyrośnie z Ciebie druga J.K Rowling ^^
OdpowiedzUsuńWięcej nie wiem co pisać, pozdrawiam serdecznie życzę dużo weny!
Niecierpliwie czekam na rozdział!
Ma być za tydzień.
Nie obchodzi mnie to.
Czy masz wene, czy jej nie masz.
Ma być za tydzień i tyle.
Pozdrawiam jeszcze razi życzę DUŻO weny ;)
Czytając rozmowę telefoniczną Lorenza z Shadow cały czas towarzyszyła mi myśl "ach te kobiety" XDDDODD haha ;DD
OdpowiedzUsuńSuper, urocze było jak się przytulili ^^ Czekam na więcej, pozdrawiam i ściskam ♥ :)