czwartek, 28 lipca 2016

Rozdział 33

   





     Minął 'jakiś' czas, a właściwie zaczął się okres świąteczny. Enzo wyjechał i coś we mnie pękło. Czuję jakby moje sflaczałe serduszko, zostało spakowane pomiędzy jego ubraniami w walizce i wyleciało razem z nim. Zbliżyłam się za to do Ricka, który wplątał mnie w promile. Nikomu nie polecam takiego trybu życia. Z trudem Rozalia pomogła mi z tego wyjść. Mary oczywiście ukarała mój występek, ale powiedzmy sobie szczerze, zasługiwałam. Lorenzo... Znowu do niego wróćmy. Okazało się, że telefon gdzieś zgubił, zapodział, a moich social media nie ma, to kontakt poszedł ładnie mówiąc, się chrzanić...
        Ubrałam się niczym mały eskimosek i ruszyłam na tą srogą zimę do szkoły. Miejmy nadzieje, że stara Dolores Umbridge zapłaciła za ogrzewanie. Chociaż będzie mi ciepło w tym miejscu szatana. Śliski chodnik był. Tak, Shadow jest taką sierotką, że się wywali. Ku mojemu zdziwieniu tak się nie stało. Uderzyłam w kogoś z mocnym impetem. To też oczywiście Shadow ma w swojej naturze i wdzięku.
- Uważaj! - Znajomy głos usłyszałam. Znajomy za bardzo. Powoli uniosłam swoje szare oczy ku tej osobie. Nie mogłam uwierzyć, że to moja bratnia niegdyś dusza. Jej blond włosy lekko rozdmuchiwał zimny wiatr. W moim gardle miałam dziwną gulę. Nie potrafiłam wykrztusić ani jednego słowa, jej oczy zaś buchały gniewem. Po chwili stania jak słup soli, rzuciłam jej się na szyję. Niestety, zostałam odepchnięta, a moje  oczy zaszyły się łzami.
- Lucy... - Szepnęłam zdezorientowana, a ona patrzyła wściekłym wzrokiem na mnie.
- Nigdy nie byłaś prawdziwą przyjaciółką - usłyszałam. Moje serce na te słowa zostało przebite na wylot tysiącem małych sztyletów.
- Jak to... Lucy, co ty mówisz?
- Doskonale wiesz o czym! - Zaczęła odchodzić, ale złapałam ją za nadgarstek.
- Nie, nie wiem! Widzimy się po jakim czasie! Ostatnio widziałam, rozmawiałam z tobą w sierocińcu i jakoś z tego co pamiętam to się tuliłyśmy i płakałyśmy!
- Impreza, taki szkopuł - wysyczała później po prostu odchodząc. Po moim poliku pospadały łzy. Teraz jej nie zatrzymywałam. Odeszła, a ja czułam jak najgorsza na świecie. Dopiero po chwili otarłam mokre oczka. Pomimo ziąbu nie dbałam o to czy mi zimno jest, czy nie. Pociągając nosem, ruszyłam ponownie do szkoły, a droga wydawała się nie mieć końca.
       Oczywiście dotarłam do niej, ale w niezbyt dobrym nastroju, czy humorze. Wyglądałam jak mała, cała zapłakana dziewczynka. Podeszłam do swojej szafki i wrzuciłam do niej morką kurtkę ze śniegu i czapkę.
- Wszystko dobrze? - zapytała mnie pielęgniarka, bo tuż obok mojej szafki jest jej gabinet.
- Tak.. Wszystko gra - bo co innego mogłam powiedzieć. ' Nic, tylko moja stara przyjaciółka, która była jak siostra, nie widziała mnie kawal czasu i kazała się odwalić '' Taa... Raczej wolałabym tego nie mówić. Jeszcze do psychologa by mnie wysłała czy coś. Ruszyłam pod klasę, usiadłam i zaszyłam się w swoim świecie muzyki. Dopiero gdy lekcja się zaczęła, weszłam zajmując swoje miejsce. Obok mnie usiadła mi nieznana dziewczyna.
- Hej, jestem Rachel... - Wystawiła ku mnie swoją kościstą dłoń.
- Nowa? - Zapytałam niby miło, ale coś nie tak było w moim głosie.
- Tak... Wszystko gra?
- Shadow jestem...  -zdążyłam jeszcze uścisnąć jej dłoń, nim nauczycielka weszła i zapadła cisza. Czas zacząć męczarnie.
       Kroczyłam po szkole, analizując wszystko co się wydarzyło tamtego dnia. Drugi raz tego felernego dzionka uderzyłam w kogoś.
- Mała, co jest? - Kastiel wtulił mnie w swoją pierś. Między nami już było wszystko okej, więc się wtuliłam, ale milczałam. - Chodź... Porozmawiamy - wziął mnie na ręce.
- A lekcje?
- Jak na jednej nie będziesz to nic ci się nie stanie.
- Niech będzie - westchnęłam ciężko. Mając mnie na rękach szedł w stronę piwnicy, aż się w niej znaleźliśmy. Usiadł na kanapie, a ja byłam tulona, będąc na jego kolanach.
- To teraz słucham... - patrzył na moją twarz. Rozpłakałam się jak małe dziecko. Tulił mnie do siebie uspokajając, a także ocierał każdą wypuszczoną łezkę.
- Po prostu..
- Co mała? - spojrzałam w jego oczy i zobaczyłam  to, co chciałam w tamtym momencie zobaczyć. Troskę.  Zaczęłam mu wszystko dokładnie opowiadać, przy okazji bardzo płacząc. Ocierał każdą łzę dokładnie mnie wysłuchując, a później zrobił mi dość  długi wykład i rozeszliśmy się na lekcje.
       Po zajęciach przesiedziałam w parku właściwie rozżalając się nad tym co zrobiła Lucy. Nawet nie zauważyłam, kiedy zrobił się wieczór. Dlatego pozbierałam swoje manatki i poszłam do domu.



****
Ja wiem, że 700 słów z kawałkiem to nie dużo, ale jako wstęp myślę, że może być. Z resztą po takiej długiej przerwie wyszłam z wprawy. Dlaczego po powrocie nie zaczęłam pisać? Ponieważ lapka trafiło coś i pojechał do naprawy, więc sami rozumiecie.
Niech każdy skomentuje! Wtedy będę miała większe samozaparcie by coś napisać, a także motywacje i w ogóle będzie mi miło. W dodatku ciekawa jestem, ile osób ze mną zostało.
A! Zapomniałabym. Zaczęłam poprawiać od początku samego swoje posty, bo stwierdziłam, że czytać się ich nie da, dlatego gdyby ktoś sobie chciał odświezyć, to teraz bedzie mu się łatwiej czytało!
Pozdrowienia i miłych wakacji! :*

6 komentarzy:

  1. Ech... Nwm jak skomentować :"___: nigdybniebumialam :_: rozdzialbmi się podobał, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Kilka razy było zbyt dużo powtórek, ale tak poza tym było supi c:

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ! Pisz szybko kolejny rozdział :D Nie mogę się doczekać ! :P weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam , czekam i się doczekać nie mogę 😢;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojawi się już niebawem! Mam plany by dodać w weekend :).
      Nie sadzilam, ze wena opusci mnie we wakacje, a wrzesien pochlonal mi czas nauką :(.

      Usuń
  5. Supcio rozdzialik ^^
    Znowu komentuję z opóźnieniem xD
    Nie mogę doczekać sie kolejnego rozdzialiku :)
    Czekam z niecierpliwością
    Pozdro i weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń