poniedziałek, 22 lutego 2016

Rozdział 27



*~*



*~*




       Widziałem ją, siedzącą pod drzewem. Samotnie. Coś pisała, lecz stałem zbyt daleko by móc zobaczyć co. Wyglądała na zdenerwowaną. Jestem tego pewien. Znam ją lepiej niż ktokolwiek. Zawsze przygryzała wargę gdy o czymś zawzięcie myślała. O czym można tak bardzo rozmyślać? Kiedy jesienny wiatr lekko zawiał,  kilka z jej kosmyków opadło na twarz, ale w zamyśleniu nawet nie zwróciła na to uwagi, a jej szare oczy, tą pora cieplejsze niż zwykle, wywiercały dziurę w kartce. Rozglądnęła się wokół czując czyiś wzrok, w tym wypadku był to ukryty mój. Po chwili wstała i ruszyła do budynku a ja stałem jak głupi baran pod drugim drzewem nie mogąc do niej podejść. 
       Zawsze robiła wszystko na ostatni dzwonek, tak było tym razem. Siedziałem na jej balkonie patrząc jak przygotowuje szkolny projekt. Jej para zawiodła i musiała wszystko zrobić sama. Zapukałem trzykrotnie w szybę. Już wiedziała, że to ja. Powoli otworzyła i wszedłem do środka. Pragnąłem ją teraz mocno przytulić. Poczuć jej bliskość, schować twarz w jej cudownych włosach. 
Schowałem to pragnienie głęboko w sobie a na mojej twarzy zakwitł wredny uśmiech. Jak zwykle prychnęła w ten swój zabawny sposób. Usiedliśmy na jej łóżku przy rozwalonych kartkach. Właściwie bardziej jej przeszkadzałem niż pomagałem. Kończąc stwierdziłem, że zostaję. Położyłem się na jej łóżku z cwanym uśmiechem. Za wszelką próbowała mnie zrzucić. Jej piękny uśmiech zdobił mi tak znaną twarz.
- A niech ci będzie. Mam cię dość. Leż se - powiedziała uderzając mnie w nogę. Uśmiechnąłem się wrednie i założyłem ręce nad głowę patrząc na nią. Stała przy szafie a światło, które zapaliła dawało delikatny mrok. Jej długie palce delikatnie przesunęły po półce a po chwili wzięła jakieś ubrania.
- Masz być grzeczny - zagroziła mi palcem a później zniknęła za drzwiami. Zamknąłem oczy i zacząłem sobie wyobrażać. Za dużo. Nie jestem dla niej  nikim szczególnym, to czego mam oczekiwać? Przypomniałem sobie przeszłość...  Boląca? Nie mam pojęcia jak ją określić. Po parunastu minutach wróciła. Z jej włosów delikatnie kapała woda. Nawet mokre są śliczne. Była ubrana w piżamę a po chwili się wpakowała pod pierzynkę.
- A co ze mną? - upomniałem się.
- No co? Właź jak chcesz, ale to jest moja połowa a to twoja - zrobiła niewidzialną linię.
- Jak ją przekroczę to?
- Będzie niefajnie- odwróciła się do mnie plecami. Zgasiła światło. Mruknęła krótkie "dobranoc" i już się nie odwróciła. Jeszcze przez chwilę nie zamykałem oczu, gdyż wpatrywałem się w ciemność. Dopiero gdy poczułem jak się we mnie wtula, zamknąłem ją w swoich ramionach i zaczynałem usypiać. Czułem jej zapach, który uzależnia. Och, boże. Nie każ mnie tym zabronionym uczuciem...
       Rano wyglądała jak mały aniołek. Bezbronny. Niczym ze zdjęcia. Wstała zaraz po mnie. Ja wyszedłem wychodząc przez balkon. Poszedłem do domu? Nie. Musiałem przemyśleć, wszystko od początku do końca, by zrozumieć sens jaki dostałem od losu....


Krótkie ma być. 
Wszystkie te rozdziały prowadzą do kulminacyjnego momentu.
Dlatego nie mógłbyć długi bo zdradzil by za wiele.
Jak myslicie? Kto opowiedział dzisiejszy rozdział?
 Pozdrowionka!

5 komentarzy:

  1. Eee.. Tak. Czytałam na zastępstwie w szkole i tego...
    Ciekawe. Bardzo ciekawe. Czekam na ciąg dalszy.
    Piszaj kochanie :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że następny będzie niedługo. :) Czekam

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział. Bardzo mi się podobał. Lubię twój styl pisania. Mam nadzieję, że niedługo dodasz kolejny. Będę czekać.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej!
    Supcio rozdział czekam na kolejny ;>
    Życzę weny, czasu i nie opuszczaj nas aż do śmierci ;D
    Do następnego! *3*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie opuszczam, z 39 stopniową gorączką, ale jestem!
      Dzięki chorobie mam czas i będę kończyć 28 i może dziś/jutro będzie na blogu, no chyba że każą mi wrócić na nowo do łóżka ><

      Pozdrowionka!

      Usuń