wtorek, 4 sierpnia 2015

Rozdział 18

                                               "Co tutaj zjeść na śniadanie a nie spalić kuchni?"- Stałam przy otwartej lodówce zastanawiając się, co mogę wcisnąć do żołądka, który swoją drogą się dopominał o jedzenie. Pewnie gdybym była jeszcze bardziej niezdecydowaną osobą wszystko by się odmroziło, chyba tak to się mówi. Nieważne. Postawiłam na jajecznicę. Wyjęłam potrzebne produkty i wzięłam się za tworzenie.

                Po zjedzeniu podstawowego posiłku w ciągu dnia, poszłam się ubierać. Raczej nie pójdę w piżamie, chyba musiałabym zgłupieć do reszty. Wyjęłam z szafy coś, co mogło się nadać na dzisiejszą pogodę, czyli na okropną ulewę. Niby lubiłam deszcz, ale dzisiaj mi w żaden sposób nie pomagał, prócz tego, że okropnie chciało mi się spać. Jak wrócę to od razu rzucę się na łóżko; Przeciągnęłam się, ubrana przejrzałam się w lustrze. Nie wyglądałam tragicznie, ale zawsze mogło być lepiej. Gdybym chciała to bym mogła się na ten temat długo mówić, ale lepiej nie, bo jeszcze wpadnę w czarną dziurę moich myśli i nie wrócę. Żeby się nie zagłębiać, sprawdziłam czy wszystko wyłączyłam. Kuchenka zgaszona, kran zamknięty, dom bezpieczny. Jeszcze mi brakowało bym zalała mieszkanie czy go spaliła. Usiadłam przy stole i zaczęłam wystukiwać palcami tylko sobie znany rytm. Siedząc tak i 'czekając na zbawienie' jak to mówią, doszłam do wniosku, że to bezsensowne i postanowiłam ruszyć się z miejsca. Najwyżej pójdę sobie spacerkiem. Kto wie. Może na kogoś wpadnę. Kogoś mam na myśli Enza, choć to w sumie nie byłby dobry pomysł. Jeszcze ten dureń miał okazję się nade mną poznęcać. Na co nie miałam dzisiaj ochoty o ile kiedykolwiek chciałam. Na samą myśl o łaskotkach, bolącym brzuchu przeszły mnie ciarki. Kolejną myślą, jaka mi się nasunęła to, co by było gdybym go teraz spotkała. Pewnie poszedłby ze mną. Nie żebym chciała, ale to przez te minę zbitego psa. Dlaczego ja nie mam na niego haka? A nawet nie chcę myśleć, co by im przyszło do głowy. Bo oczywiście do niego dołączyłaby się ta ruda małpa. Nawet nie chcę myśleć. Potrząsnęłam głową w celu odgonienia różnych obrazów tej sceny. Sama nie wiem, co gorsze. Tortury Enza, czy zakupy z Rozą. Dobra. Stop! Lepiej pomyślę o koncercie. Pasowałoby pomyśleć nad jakimiś ćwiczeniami na rozgrzanie palców, ponieważ trochę wyszłam z prawy. Podpytam Kasa. W sumie to nie jest najlepszy pomysł, biorąc pod uwagę, że to Kas i jego tok myślenia. Ale patrząc na to z drugiej strony gra na gitarze. Właśnie... Może zgodzi się nauczyć mnie grać na gitarze, lub bynajmniej jej dotknąć. Chociaż wątpię, że da mi dotknąć swoją ukochaną gitarę. Zawsze można mieć nadzieję. Niespodziewanie usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Pobiegłam do pokoju, gdzie leżała na komodzie.
- Shadow?
- Nie. Moja zaginiona bliźniaczka, która ma mój głos i telefon.
- Jaka jesteś zabawna. – Odburknął.
- Od ciebie się uczę. – Zaśmiałam się.
- Coś ci nie wychodzi.
- Po co dzwonisz?
- Żeby Ci przypomnieć, że dzisiaj próba.
- Jeszcze nie mam alzheimera. – Sarknęłam, jak to miałam w zwyczaju.
- Czyli nie muszę wysyłać po ciebie Lysandra?
- A nie przypadkiem mnie do niego?
- Oboje się wtedy zgubicie. To tak jak puszczenie królika na zewnątrz i powiedzenie mu " wróć przed 10- tą"
- Lysandrowi by się nie spodobało to porównanie
- Cóż króliki wpadły mu do głowy jako pierwsze.
- Ale lepiej mu nie mówić o żadnych zaginionych królikach, bo znowu się zamyśli. – Cicho westchnął
- Sama dotrzesz czy nie?
- Masz jeszcze jakieś głupie pytania? – Odpowiedziałam mu pytaniem na pytanie. W tle usłyszałam jakiś głos, który się witał z Kasem.
 - To tyle. Nie zgub się, bo nie mam zamiaru Cię szukać.
- Najwyżej Demona wypuścisz, żeby mnie wytropił. Dobra już nic nie mówię! – Zaśmiałam się.
- I chwała. Muszę kończyć. Na razie księżniczko.
- Zauważyłam. Za tą księżniczkę to jeszcze zobaczysz rudzielcu. I nie udawaj znowu, że masz dziewczynę.
- Pamiętaj, że wcale przysługi nie muszę robić. A szafę mam wolną prawie na twój rozmiar. Także uważaj. – Cicho westchnęłam – Na razie. – Odłożyłam telefon na miejsce. Po dłuższym namyśle, postanowiłam spakować to co mam do zabrania.  Robiłam to wszystko na spokojnie, w końcu miałam jeszcze cztery godziny do spotkania.  Nigdy nie lubiłam robić czegoś pod presją czy na szybkiego. Oczywiście wtedy odczuwam dziwne uczucie, takiej niepewności, bo wtedy nie przemyśla się swoich wyborów, lecz wszystko idzie spontanicznie. Czasami jednak lepiej przemyśleć. A ja właśnie preferowałam wszystko na spokojnie, nawet, jeżeli chodzi co mam ze sobą zabrać. Spakowaną torebkę położyłam na schodach, a ja zaczęłam przeglądać nuty, których miałam dość pokaźny stosik oraz mój zeszyt. Te rzucające się w oczy wystukiwałam, przypominając sobie jak się je wykonuje. I tak zleciały mi kolejne godziny.
Gdy dochodziła piętnasta, ubrałam buty i płaszcz, zarzuciłam torebkę na ramie oraz wyszłam z domu. Miałam ponad półgodziny na dojście do Kasa. Musiałam trochę wcześniej wyjść, gdybym się jednak zgubiła. Przecież po pierwszym przejściu trasy nie zapamiętuje się jej ze szczegółami, także… Czując krople na twarzy, otworzyłam duży parasol.  Od razu usłyszałam na powitanie radosne uderzanie kropel o materiał.  Towarzyszyły mi one całą drogę razem z szumem wiatru, przejeżdżającymi samochodami. Gdybym nie przypomniała sobie o istotnym szczególe źle by skręciła i musiałabym wracać, a znając życie ocknęłaby się po 10 minutach. Niestety czasami bywam okropną gapą.  Chyba jak każdy. Bynajmniej tak mi się wydaje.
Po sprawdzeniu krajobrazu, byłam pewna, że stoję pod domem Kasa. Zapukałam do drzwi i czekałam aż ktoś się zjawi. Najpierw usłyszałam ciężkie kroki a później delikatniejsze i dużo szybsze. W wejściu pojawił się gospodarz domu a po chwili coś przebiegło między jego nogami i się na mnie rzuciło. O mały włos a straciłabym równowagę. Czworonóg zaszczekał radośnie.
- Demon, cześć. – Kucnęłam i podrapałam go za uchem, na co zmrużył z oczy. Objęłam go a ten polizał mnie w twarz. – Ej, bez takich! – Zaśmiałam się. Podniosłam się i spojrzałam na Kasa.
- Nigdy się tak nie witałaś. – Powiedział z udawanym smutkiem.
- Widocznie na to nie zasłużyłeś. – Zostawił to jednak bez komentarza. Przepuścił mnie do środka oraz zamknął za mną drzwi. Ściągnęłam przemoknięte buty a zaraz koło nich parasol. Przyjaciel ruszył w głąb domu a ja za nim. W tej części nie byłam, więc przysunęłam się bliżej niego. Delikatnie uniosły się jego kąciki ust, a może mi się zdawało. Przy tym świetle nie mogłam nic odróżnić. W końcu dotarliśmy do końca korytarza, a przed nami stały masywne drzwi. Mocnym pociągnięciem je otworzył.
- Co ty wyprawiasz z moim maleństwem!? – Nawet dobrze nie weszliśmy a już Kastiel krzyczał a ja nawet nie wiedziałam dlaczego. Weszliśmy do środka i zobaczyłam blondyna z elektryczną gitarą w ręce.
- Nie spinaj się. – Chłopak oderwał wzrok od gitary i z lekkim uśmiechem podniósł głowę, spoglądając na niego. – Przecież nic z nią nie będzie. – Coś jedynie warknął i zabrał mu ją. Nie mogąc się już dłużej powstrzymać wybuchnę łam wielkim śmiechem. Obydwaj na mnie spojrzeli. Z tą różnicą, że Kastiel złowrogim wzrokiem, a blondyn się dalej uśmiechał.
- No co? – Śmiejąc się teatralnie wycierałam łzy.
- To jakby jakaś dziewczyna dobierała się do twojego Enza... – Właściciel gitary uniósł jeden kącik ust do góry. Co mu odwaliło. Zapewne miałam mądrą minę.
 - Szerokiej drogi. Danielle przetrawiłam. I to nie jest mój Enzo... –  Wszystko to zabrzmiało dość dziwnie.
- A to jest moja ukochana gitara i nikt. - Spojrzał na chłopaka. – Nie ma prawa jej dotykać
- Ech. Shadow jestem. – Zwróciłam się do nieznanej mi osoby.
- Rick - Ukłonił się, na co Kas przewrócił oczami – Miło mi poznać. Delikatnie się uśmiechnęłam. 
- Gdzie Lys? – Zapytałam nigdzie go nie widząc.
- Pewnie szukał notatnika i zaraz dojdzie.
- Mhm. - Usiadłam na pobliskiej kanapie i dopiero teraz przeglądnęłam pokojowi. Był on w kolorze czerni i czerwonym. A gdzieniegdzie był biały. Przez dwa średniej wielkości okna wpadało dzienne światło, oświetlając dość pokaźny pokój. Naprzeciwko czarnej sofy był malutki stolik. Przy ścianie perkusja, wzmacniacz, keyboard i mikrofon a z siedzenia był doskonały widok na to wszystko. W rogu znajdywało się również białe pianino jako jedyny kontrast w całym pokoju, gdyż nawet podłoga była w ciemnym kolorze, ale wszystko miało swój charakter. Podobało mi się. Nie zdziwiłabym się, gdyby urządzał to on sam. Tfu! Za bardzo było to w jego stylu. Nagle drzwi się otworzyły, a do pomieszczenia wszedł Lysander.
- Witajcie.
- Cześć. – Przywitałam go.
- Yhym – Kastiel odburknął nie odrywając wzroku od gitary, z którąś coś robił.
- Macie jakieś kawałki bym mogła je, chociaż zobaczyć. – Zapytałam pana „zapatrzony w gitarę”, którego nie interesował w ogóle ten świat.
- Teoretycznie mamy. –  Dalej nie oderwał wzroku od gitary.
- Teoretycznie?
- Nie mamy na klawisze.
- Daj. Muszę to ogarnąć i coś wykombinuję. – Nigdy nie miałam z tym problemów. Odpowiednia tonacja i inne duperele… Nic trudnego, bynajmniej nie dla kogoś, kto w tym tkwi. Lysander wygrzebał coś z szafki i podał mi, jak się później okazało, kartki z nutami i tekstem.
- Dzięki. – Wróciłam na miejsce i zaczęłam wszystko analizować. Musiałam przyznać, mieli dobre kawałki. Jedno w tej a drugie w innej. Wyciągnęłam zeszyt i zaczęłam pisać nutę za nutą i parę minut miałam gotowe. Uśmiechnęłam się pod nosem. – No to już mamy.
- To możemy w końcu zacząć? – Ten najbardziej wredny w końcu podniósł głowę i na każdego po kolei spojrzał.
- Na razie wolałabym posłuchać was a później próbujemy razem. Co wy na to?
- Czyli mamy jakby zwykłą próbę, a potem ty dochodzisz do nas.
- Dokładnie tak. – Chłopaki stanęli na swoje miejsca. Rick usiadł za perkusją, Kastiel podłączył swoją gitarę do wzmacniacza a Lysander wziął do ręki mikrofon. Po odliczeniu przez Ricka zaczęły płynąć pierwsze dźwięki gitary, później narastająca perkusja aż dołączył się Lysander. Jego głos... Nigdy bym się tego nie spodziewała. Z resztą ogólnie zrobili na mnie duże "wow". Nawet nie wiedziałam, że mają perkusistę. Widać, że musieli dużo ćwiczyć, bo wszystko wyszło po prostu świetnie. Gdy zabrzmiały ostatnie nuty, czułam rozczarowanie. Chciałam tego słuchać i słuchać. Zaklaskałam i szeroko się uśmiechnęłam.
- Wymiatacie. – Dałam radę jedynie tyle powiedzieć, gdyż w uchu nadal czułam rytm i melodię
- A czego ty się spodziewałaś?
- Jak zwykle skromny... – Wyszczerzył się.
- Skromność jest tylko dobrą cechą dla beztalenci.
- Postaram się zapamiętać.
- Shadow, mogę zobaczyć jak to zrobiłaś? Lub bynajmniej zagraj mi. – Powiedział Lysander.
- To jak wolisz. Nigdy z tym większych problemów nie miałam. Jedynie tonacja akordy i tyle...
- Niby tak, ale to nie jest prosta sztuka. – Podeszliśmy razem do instrumentu. Postawiłam przed sobą kartkę a Lys dokładnie obserwował mój ruch. Pierwszy klawisz i dalej samo popłynęło. Czułam się jakbym była w innym świecie. Pochłonięta muzyką nie zwracałam na nic uwagi aż do ostatniego dźwięku.  Kiedy skończyłam, zauważyłam, że wszyscy mnie obserwują. Spojrzałam na chłopaków ze zdziwieniem. Była kompletna cisza, tak jakby każdy bał się odezwać. Nie odzywałam się, czekając na jakąkolwiek reakcję z ich strony.
- Emmm... No... Super. Nawet bardzo. – Przerwał ją, jako pierwszy Rick. Lekko się zarumieniłam się i mruknęłam coś pod nosem. Nie byłam przyzwyczajona do jakichkolwiek pochwał, a każda wywoływała u mnie czerwone policzki
- Jedna rzecz mi nie pasuje... - Lysander wziął kartkę i wpatrywał się w nią kilka minut. - Wiem. Tu. – Wskazał odcinek. - Dałbym coś innego. - Zagrał swoją wersje. - Bardziej się łączy.
- Masz rację. Nie pomyślałam o tej opcji. – Stwierdziłam. Zawsze ktoś z boku będzie miał inny widok na twoją pracę niż ty sam i zawsze zauważy coś, co mogłoby się zmienić by udoskonalić. Nie wiem nawet dlaczego akurat teraz nasunął mi się cytat „ Zawsze będzie ktoś lepszy i gorszy od ciebie”. Nieważne. Czasami mam tak, że przychodzą do głowy rzeczy nienawiązujące do odpowiedniej chwili. Zagrałam z korektą Lysandra i nawet łatwiej mi było ten moment zagrać.
- To teraz może spróbujemy to zagrać wszystko razem?
- Mhm. –  Rick zaczął odliczać. Gitara oraz ja i Lys weszliśmy w tym samym czasie. Wtedy dopiero wszystko zaczęło rozbrzmiewać. Oczywiście nie obyło się bez drobnych pomyłek, gdyż to jest całkowicie normalne. Ale za każdym razem było ich mniej. Po przećwiczeniu kilkukrotnie kilku kawałków zakończyliśmy próbę.
- Muszę poćwiczyć, bo wyszłam z prawy. –  Zaśmiałam się. Coś czułam, że jak dorwę się do pianina to palce będą mnie nieźle boleć. Po zebraniu swoich rzeczy Rick i Kas postanowili przejść się do klub a ja i Lys poszliśmy w własną stronę.
Z całą pewnością mogę ten wieczór nazwać udanym. Nie wiem który raz to powtórzę, ale chłopaki powalają i mam wielki zaszczyt z nimi grać. Cała próba to był jeden wielki śmiech, jakbyśmy się znali od lat, ale teraz miałam też przekonanie, że nie będzie z nimi nigdy nudy...


Jeju jak mi to wszystko opornie szło, gdyby nie pomoc Oli, której baaardzo dziękuję, <3 by rozdziału nie było przez jakiś nieokreślony czas. 
Postanowiłam się wziąć za estetykę tekstu, w końcu akapity nie bolą. 
W każdym razie, mam nadzieję, że będzie wam się lepiej pisało.
Mam także pytanie... Czego Wam tu brakuje? Chciałabym, żeby było jak najlepiej, mimo że nic nie jest idealnie.
Wszelakiego rodzaju przyjmuję komentarze, bo najmniejszy mnie cieszy, nawet krytyka. 
Zapraszam wszystkich serdecznie do obserwatorów.
Postaram się jak najszybciej dodać następny. Wszystkie skargi do uciekającej między weny, co każdy potwierdzi  każdy blogger/bloggerka a bynajmniej ktoś kto pisze książkę czy opowiadania.
Ale się rozpisałam...

Pozdrawiam ;*

12 komentarzy:

  1. Ahhh... wyśmienite. Hah.
    Mam jedno pytanko które w ogóle nie dotyczy rozdziału xd
    Zaproponowałam tobie postacie i czy Ci się one podobają?
    Pozdrawiam bardzo serdecznie ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;3.

      Czytałam i kombinuję jak tu wszystko zgrać ;))
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
    2. Wbij ich w szkole xd nie no widzę to ;_; Yo siedzi sobie przy drzewie na dziedzińcu i czyta Harrego Pottera i Insygnia Śmierci a Tośiek obok jej i coś rysuje w swoim notesie... Hah xd nagle przychodzi Amber która obrywa za to że zniszczyła Shadow książkę xd i nagle beka na całą szkołę xd Hah nie xd

      Usuń
    3. Teraz takie coś nie do rozdziału xD Pisałaś że jesteś nie informowana kiedy jest rozdział u mnie ;-; UWAGA! Dodałam dzisiaj xD i to takie z tyłka ;-; Pozdrawiam :3

      Usuń
  2. Świetny rozdział :*
    I dobrze że się rozpisujesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam i czekam na kolejny rozdzial. Dodaj szybko prosze. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się coś napisać, lecz nie potrafię powiedzieć kiedy się pojawi.
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  4. Świetny rozdział :3 nie mogę się doczekać aż dodasz następny ale spokojnie będę cię męczyć xD No wiec dodawaj szybko ^^ bo nie moge sie juz doczekac ;)
    Pozdrawiam ♥♥ No i życzę jak najwięcej weny! Najlepiej w klatke wene i załatwione :)

    OdpowiedzUsuń